• Link został skopiowany

Deynn zabrała głos w sprawie śmierci Pawła Adamowicza i przywołała swoją historię. Ma żal do kolegów z branży. "Wszyscy stali po tej drugiej stronie"

Deynn zabrała głos w sprawie tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Gwiazda odniosła się do akcji, w której osoby publiczne namawiają do zaprzestania wszechobecnej dziś nienawiści. Blogerka przywołała tym samym swoją historię sprzed lat, zarzucając innym, że wówczas nikt nie stanął po jej stronie.
Deynn
Instagram/@deynn
Zobacz wideo

W miniony poniedziałek media obiegła wiadomość o tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Przypomnijmy, że prezydent Gdańska został brutalnie zaatakowany przez 27-letniego nożownika w trakcie 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zamach na Adamowicza miał miejsce na scenie tuż przed tradycyjnym "Światełkiem do nieba". Mężczyzna w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala. Niestety, lekarzom nie udało się go uratować. Polska pogrążyła się w żałobie, a w sieci aż zawrzało na temat szerzącej się w kraju nienawiści. Media społecznościowe zostały "zalane" falą wpisów, namawiających do zaprzestania wszechobecnego hejtu. Do akcji licznie włączyły się również osoby publiczne, które publikowały między innymi na Instagramie posty, opatrzone hasztagiem #stopnienawiści. Głos w sprawie ataku na prezydenta Gdańska zabrała również Marita Surma, czyli Deynn. Gwiazda internetu odniosła się do swojej historii, kiedy to ona znalazła się w ogniu krytyki i nikt nie stanął wówczas po jej stronie. 

#Stopnienawiści. Deynn przywołuje swoją historię

Deynn opublikowała na swoim InstaStory relację, w której przywołała swoją historię sprzed równo roku. Przypomnijmy, że w styczniu ubiegłego roku polskie media żyły głównie głośną aferą wokół blogerki. Siostra Deynn, Klaudia, opublikowała wówczas jednorazowy wpis na blogu, nie szczędząc wobec Marity naprawdę mocnych słów. Zarzuciła jej, że wszystko co robi jej popularna siostra, jest robione wyłącznie pod publikę. Nie obyło się również bez wywlekania rodzinnych brudów. Klaudia wyznała bowiem, że spory wpływ na ich złe stosunki miał Daniel Majewski, aktualny już mąż Marity, który swoim zachowanie wzbudzał wręcz strach u Natalki, najmłodszej z sióstr, która na pewien czas przeniosła się wraz z Klaudią do Warszawy. Ta historia wstrząsnęła internautami, a na Maritę i Daniela wylała się prawdziwa lawina hejtu. Para zdecydowała się wycofać z życia publicznego, zaprzestając przy tym działalność w mediach społecznościowych.

Deynn i Daniel Majewski
Deynn i Daniel MajewskiInstagram/@deynn

Deynn po dłuższej przerwie powróciła oczywiście do sieci i wydawać być się mogło, że odzyskała również sporą rzeszę swoich odbiorców. Nadal publikuje na Instagramie obszerne relacje dotyczące swojego prywatnego życia, rzadko poruszając te poważniejsze tematy. Tym razem blogerka zrobiła jednak wyjątek. Jak już wspomnieliśmy powyżej, Deynn odniosła się bowiem do akcji #stopnienawiści. Na samym początku Marita zaznaczyła, że hejt ma miejsce w kraju nie od wczoraj, lecz od kilku dobrych lat.

Mega fajnie, że gwiazdy, artyści osoby publiczne robią teraz wielkie stop nienawiści, stop przemocy, nie hejtujemy itd. Mam nadzieję, że do jakieś grupy ludzi każdy z tych artystów, osób publicznych dotrze. Trzymam mocno kciuki i to szanuję. 

Dalsza część tej relacji może jednak szokować, gdyż blogerka w swojej wypowiedzi zarzuciła wręcz osobom publicznym, iż te nie stanęły po jej stronie, gdy ta nagle znalazła się w ogniu krytyki. 

Boli mnie i to tak w cholerę, że kiedy dzieje się tragedia, to dopiero tłum reaguje, ale kiedy dzieje się krzywda, kiedy jest wytykana jedna osoba palcami, druga osoba palcami, trzecia osoba na podwórku, czwarta w szkole, piąta w internecie i tak w kółko, to wtedy osoby publiczne albo są ślepe, albo są głuche albo, co najgorsze, co było w moim przypadku, kiedy u mnie był największy hejt w Polsce, to ta osoba publiczna, która zrobi największy hashtag stop przemocy, dołożyła swoje cholerne pięć groszy i to mnie najbardziej boli, i to mnie najbardziej denerwuje, i żeby tutaj nie przeklinać, to na tym zakończę temat - mówi Marita. 

Deynn nie zakończyła jednak tematu, tak jak zapowiedziała, i kontynuowała wypowiedź. 

Moim zdaniem, mój przykład jest idealnym przykładem. Przeszłam przez wszystko, przeszłam wiele itd. Jakiś czas temu, kiedy był największy hejt, pojawiła się kampania #stopnienawiściDeynn, #niehejtujDeynn, coś takiego, przez gazetę "Joy". Wielkie bum i nagle cisza. Dlaczego? Bo nie było poparcia. Bo wtedy wszyscy stali po tej drugiej stronie, po tej stronie gdzie się hejtowało, a nie wspierało. Po drugie, kiedy na pewnym portalu pewna osoba anonimowa zaproponowała, że znajdzie osobę, której zapłaci tysiąc złotych, która to osoba obleje mi twarz kwasem, wtedy każdy się śmiał, każdy klaskał, były komentarze "haha, ciekawe, jak będzie wyglądać, ciekawe, jak wtedy będzie robić sobie słodkie selfie do lustra. Naprawdę ludzie zastanówcie się - kontynuowała.

Marita dodała, że to, co dzieje się obecnie w sieci, idzie w bardzo złą stronę. Blogerka zapowiedziała, że wkrótce będzie już tylko "płacz i piekło". Do sprawy włączył się także Daniel Majewski, który opublikował na swoim Twitterze kilka wpisów, dotyczących zarówno tragicznej informacji o śmierci Pawła Adamowicza, jak i historii Marity z ubiegłego roku.

Przyznacie, że Marita i Daniel pokusili się w tym momencie o naprawdę mocne słowa. Po relacji Deynn można wnioskować, że nadal ma ona pewien żal do gwiazd, celebrytów, którzy w czasie, gdy ona przechodziła bardzo trudny okres w swoim życiu, w żadnym stopniu nie okazali jej wsparcia, a wręcz odwrotnie. Jak myślicie, kogo miała na myśli, wypowiadając te słowa? 

DH

Więcej o: