Ostatni odcinek programu "Nasz nowy dom" poruszył widzów do głębi. Tym razem jego bohaterem był nastoletni Michał, który po śmierci ojca i chorobie mamy zamieszkał z babcią w starym, wymagającym remontu domu. Chłopiec wyznał, że w szkole padł ofiarą hejtu ze strony rówieśników. Psycholożka dziecięca dr Aleksandra Piotrowska skomentowała poruszająca historię nastolatka.
Przypomnijmy, że internauci aktywnie komentowali dramat chłopca, wyrażając współczucie i oburzenie brakiem reakcji dorosłych. W rozmowie z "Faktem" dr Aleksandra Piotrowska, psycholożka dziecięca, komentując historię Michała, przyznała, że opisana sytuacja budzi w niej ogromny smutek. - Dla mnie to jest przerażające, ale taka jest rzeczywistość współczesnego świata. Dziś nawet najmniejszy powód, z naszego punktu widzenia błahy czy wręcz śmieszny, potrafi wywołać falę agresji. Czasem to dramat, czasem tylko pretekst do żartów, ale efekt jest ten sam - ktoś zostaje zraniony - wyjawiła specjalistka. Dr Piotrowska wytłumaczyła, że hejt wśród dzieci ma różne źródła. - Dzieci obserwują dorosłych. Widzą, że przemoc - również słowna - przynosi efekty. Ci, którzy krzyczą najgłośniej, dostają uwagę, stają się widoczni, czasem nawet podziwiani. To nie przypadek, że młodzi uczą się w ten sposób zdobywać uznanie - wyjawiła.
W dalszej części swojej wypowiedzi psycholożka podkreśliła też, że nie każdy, kto krzywdzi innych, działa z cynizmu. Często to wynik lęku przed odrzuceniem przez grupę. - Część młodych osób naprawdę wierzy, że bycie złośliwym czy drapieżnym w komentarzach przynosi popularność. To sposób na zdobycie poklasku i posłuchu. Są też tacy, którzy robią to z lęku - boją się odrzucenia przez grupę. Często wiedzą, że postępują źle, ale nie chcą zostać wyrzuceni z paczki. Ulegają presji, żeby nie stracić akceptacji rówieśników - stwierdziła ekspertka. Największym wyzwaniem pozostaje jednak postawa dorosłych. - Rodzice i nauczyciele chcieliby, żeby po jednym spotkaniu czy rozmowie dzieci nagle przestały hejtować. Ale to tak nie działa. Zmiana wymaga czasu, konsekwencji i stałej pracy nad relacjami - podkreśliła dr Piotrowska, dodając, że każdy gest wsparcia i słowo empatii mają znaczenie, ale muszą być powtarzane regularnie, by stały się normą.
Jeśli potrzebujesz pomocy, codziennie przez całą dobę możesz zadzwonić na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży pod bezpłatnym numerem telefonu 116 111. Swój problem możesz też opisać w wiadomości.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę, oprócz konsultacji dla najmłodszych, oferuje też pomoc rodzicom i nauczycielom, którzy obawiają się o bezpieczeństwo swoich podopiecznych. Więcej informacji znajdziesz na stronie fundacji.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!