Rewolucja w TVP2 trwa w najlepsze. Jak dotąd z "Pytaniem na śniadanie" pożegnali się wszyscy dotychczasowi prowadzący: Anna Popek i Robert Rozmus, Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski, Małgorzata Opczowska i Robert Koszucki, Tomasz Wolny i Ida Nowakowska, Izabella Krzan i Tomasz Kammel oraz Małgorzata Tomaszewska i Aleksander Sikora. 3 lutego na antenie programu zadebiutowała nowa para prowadzących - Beata Tadla i Tomasz Tylicki. Dziennikarka była już związana z TVP, gdzie prowadziła m.in. główne wydanie "Wiadomości". Ze stacji zwolniono ją w 2016 roku, w wyniku "dobrej zmiany". Jej nowy ekranowy partner pracował już jako reporter "Pytania na śniadanie". Ich ekranowy debiut spotkał się z mieszanymi odczuciami widzów. Nie brakowało negatywnych głosów. Podkreślono, że w TVP przydałyby się nowe twarze. Jak się okazuje, te życzenia mogą zostać wkrótce spełnione. Na tym nie koniec trwających od kilku tygodniu zmian, bo produkcja właśnie szuka piątej pary do "Pytania na śniadanie". Co już wiadomo?
Beata Tadla i Tomasz Tylicki są już czwartą parą, która zadebiutowała w "Pytaniu na śniadanie". Wcześniej widzowie mieli okazję oglądać program, który poprowadzili Klaudia Carlos i Robert El Gendy, Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz oraz Joanna Górska i Robert Stockinger. Jak donosi portal Wirtualne Media, produkcja jest w trakcie intensywnego poszukiwania piątej pary prowadzących, ale jak na razie nieznane są żadne konkretne nazwiska. Celem nowej szefowej formatu, Kingi Dobrzyńskiej, jest znalezienie pary na każdy dzień tygodnia, tak by widzowie przyzwyczaili się do tego, kogo mogą się danego dnia spodziewać na ekranie. W weekendy natomiast prezenterzy będą pracować wymiennie. Kto zostanie ostatnią parą prowadzących? Tego na razie nie wiadomo, ale trzymamy rękę na pulsie.
Od jakiegoś czasu plotkowano, że do ekipy TVP dołączy też Anna Kalczyńska, która przez 12 lat prowadziła "Dzień dobry TVN". Prezenterka przyznała, że prowadzi rozmowy na temat nowego programu w telewizji, ale nie zdradziła żadnych szczegółów. Ostatnio Kalczyńska skomentowała także roszady, które mają miejsce w "Pytaniu na śniadanie" i stwierdziła, że jesteśmy świadkami prawdziwej rewolucji. W swojej wypowiedzi zwróciła uwagę na perspektywę "zwykłego widza". "Szary dzień, znajomi z dziećmi na feriach albo na nartach, daleko... Tymczasem w Warszawie świat mediów przewraca się do góry nogami! Internet staje się TV, a programy śniadaniowe przeżywają rewolucję... Dzieje się! To naturalne, że odejścia i angaże prezenterów budzą emocje. W końcu to nie praca, jak każda inna. Widzowie związują się ze swoimi ulubionymi postaciami w TV" - napisała na InstaStories. W dalszej części wypowiedzi prezenterka nawiązała do Edwarda Miszczaka. Podkreśliła, że stworzenie dobrego programu z odpowiednią ekipą prowadzących wymaga czasu. "Ja się wcale nie dziwię emocjom, które towarzyszą tej ogromnej burzy, która się przetacza przez polski rynek medialny, bo faktem jest, że przy prowadzeniu takiego programu jak "Pytanie na śniadanie" czy "Dzień dobry TVN" liczą się nie tylko kompetencje, wiedza, profesjonalizm, rzetelność, miła aparycja itd. Ale też szczególny rodzaj empatii, intuicji, wrażliwości i relacji, jaką ten prowadzący zbuduje sobie z widzami. A to już nie jest bułka z masłem i tego nie da się zbudować ani z dnia na dzień, ani z miesiąca na miesiąc. Trzeba cały czas analizować wyniki, poprawiać swoje błędy i się oceniać" - podkreśliła. Więcej przeczytasz tutaj.