Ania i Albert tworzą jedną z par w najnowszym sezonie "Love Island". Ostatnio zostali nawet zaproszeni do kryjówki. Nie skorzystali jednak z przywilejów noclegu w odosobnieniu, bo uczestniczka oznajmiła, że koleżanki założyły jej pas cnoty i wyraźnie nie miała ochoty na czułości. Widać było, że ta sytuacja spowodowała wyraźne napięcie w ich relacji. Podczas śniadania zorganizowanego przez produkcję w ostatnim odcinku show Ania i Albert mieli okazję chwilę porozmawiać. Uczestniczka przyznała, że u mężczyzny ważne jest dla niej wykształcenie i znajomość języków, bo sama dużo podróżuje i nie chciałaby niańczyć swojego partnera. Albert otwarcie przyznał, że sam nie jest dobrze wykształcony. Podkreślił, że z powodu trudnej sytuacji życiowej musiał bardzo wcześniej zacząć na siebie zarabiać i nie zrobił nawet matury. Te słowa wyraźnie odstraszyły Anię. To, co wydarzyło się dalej, bardzo oburzyło widzów show.
Ania w rozmowie z nowym uczestnikiem "Love Island" przyznała, że między nią i Albertem jest przepaść intelektualna i kiedy są sami, nie ma z nim nawet o czym rozmawiać. Nadal jest z nim w parze, bo czuje do niego pociąg fizyczny i jak sama podkreśliła, ma ochotę skonsumować ten związek. Podkreśliła, że Albert nie ma nawet matury, a ją pociągają wykształceni i oczytani mężczyźni. Najlepiej tacy, którzy są mądrzejsi od niej. Po tej rozmowie zdecydowała się oznajmić Albertowi, że nic z tego nie będzie. Niestety nie była przy tym zbyt subtelna, co bardzo zdenerwowało nie tylko samego uczestnika, ale także widzów, którzy od razu stanęli w jego obronie. Wygląda na to, że Ania bardzo szybko straciła w ich oczach.
"Jesteśmy trochę na innym poziomie intelektualnym" - podkreśliła Ania. Uczestnik był wyraźnie zaskoczony tymi słowami. "Serio? Nie głupio ci... nie wstyd ci mówić takich rzeczy? W jaki sposób oceniasz coś takiego?" - zapytał skonsternowany Albert. "Po tym, chociaż, jak się wypowiadasz, zachowujesz. Przeanalizowałam sobie pewne rzeczy" - stwierdziła Ania. To wytłumaczenie nie usatysfakcjonowało uczestnika. "Okej, a co takiego robisz w życiu ważnego, że niby ty jesteś mądrzejsza?" - zapytał. "No ja robię dużo rzeczy. Nie nudzę się" - odpowiedziała Ania. Na tym nie koniec, Ania wyraźnie nie miała litości wobec partnera. Reakcja Albert mówi sama za siebie.
"Chcesz powiedzieć, że ja jestem jakby głupszy od ciebie? Ja jestem trochę niżej poziomu niż ty?" - dopytywał Albert. "No ja tak czuję, nawet jak rozmawiamy" - odpowiedziała Ania. "Wiesz co, powiem ci tak. Jeżeli ja bym nawet widział... (...) Nigdy bym nikomu nie powiedział czegoś takiego, że ktoś jest na innym poziomie intelektualnym. Serio dla mnie to jest żenada. Ale ogólnie szacun, że to mówisz przy kamerach. Trzymaj się, powodzenia" - powiedział zdenerwowany Albert.
Pod fragmentem rozmowy Ani i Alberta, który pojawił się na oficjalnym Instagramie "Love Island" rozpętała się istna burza. Uczestnicy jednomyślnie stanęli po stronie chłopaka i skrytykowali zachowanie Ani. Stwierdzili, że takim postępowaniem wobec drugiego człowieka wystawiła sobie najgorszą możliwą wizytówkę. "Z całym szacunkiem, ale wypowiedź Ani była okropna. Jak można kategoryzować ludzi poprzez wykształcenie. Chłopak powiedział, że wcześnie zaczął pracę, aby się utrzymać. Zaradność u faceta to rewelacyjna cecha. Co ta dziewczyna ma w głowie?!", "Ania nałożyła okulary i myśli, że wszystkie rozumy pozjadała", "Nigdy w żadnym programie nie słyszałam tak żenującego zdania. Moja droga! Inteligentna osoba nigdy nie obnosi się ze swoją mądrością" - czytamy w komentarzach widzów. Co sądzicie o zachowaniu uczestniczki?