Byli jedną z najgorętszych par świata show-biznesu czasów PRL-u. Oboje święcili zawodowe triumfy, byli na szczycie. Za sławą szło uwielbienie, które w przypadku Seweryna Krajewskiego przybierało wyjątkowo spektakularne formy. Rozhisteryzowane fanki na koncertach artysty krzyczały i darły włosy z głowy. A następnie słały do swojego idola listy, w których zapewniały o swej dozgonnej miłości i składały propozycje matrymonialne. Z kolei Urszula Sipińska była nazywana prawdziwą pięknością. Wzdychali do niej nie tylko Polacy, artystka mogła się poszczycić również zagranicznymi podbojami. Zarówno Urszula Sipińska, jak i Seweryn Krajewski byli piękni, młodzi i bajecznie sławni. Związek tych dwojga - choć utrzymywany w ścisłej tajemnicy - stał się więc szybko tematem numer jeden wśród fanów obojga artystów.
Chyba żaden artysta czasów PRL-u nie był darzony przez fanki taką czcią jak Seweryn Krajewski. Otaczający go nimb nostalgii, nieśmiałości, smutne spojrzenie wielkich oczu w połączeniu z talentem muzycznym sprawiły, że wiele nastolatek i młodych kobiet otaczało Krajewskiego niemal boską czcią. Zespół Czerwone Gitary, którego artysta był liderem, nazywano "polskimi Beatlesami", a popularność, którą się cieszyli, można porównać - choć na mniejszą skalę - do sławy Czwórki z Liverpoolu. Hity takie jak "Nie zadzieraj nosa", "Anna Maria", "Tak bardzo się starałem", "Dozwolone od lat 18" i "Płoną góry, płoną lasy" nucono od Tatr po Bałtyk, a zespół reklamował się hasłem "Gramy i śpiewamy najgłośniej w Polsce".
Seweryn Krajewski, choć introwertyczny, zamknięty w sobie, podbijał serca kobiet. Mówiono, że nikt nie potrafi pisać i śpiewać o miłości tak pięknie jak on. Fanki pisały do swojego idola listy miłosne, słały prezenty. Te często były dość oryginalne - artysta dostał nawet raz duszę od żelazka. Nietypowy, z pozoru mało romantyczny przedmiot opatrzony był starannie wykaligrafowaną adnotacją o treści: "Zabrałeś mi serce, zabierz mi i duszę". "Zawsze chodzi taki zamyślony, pewnie martwi się, z kim się ożeni" - pisała inna fanka w liście do redakcji magazynu "Na przełaj". On jednak był niedostępny i nieczuły na proponowane mu względy. To sprawiło, że trafili się też tacy, którzy uważali, iż Seweryn Krajewski pozostaje kawalerem, ponieważ ma odmienne preferencje seksualne. Artysta nie komentował jednak w żaden sposób plotek. Umarły one zresztą śmiercią naturalną po tym, kiedy zastąpiły je inne doniesienia. Mowa o romansie, który sprawił, że wśród fanek Seweryna Krajewskiego aż zawrzało.
Na przełomie lat 60. i 70. minionego wieku Urszula Sipińska była jedną z najjaśniejszych gwiazd estrady. Podobną popularnością cieszyła się wówczas jedynie Maryla Rodowicz. Sipińska, aksamitnym głosem śpiewająca nastrojowy utwór o utraconej miłości, rozpalała zmysły szczególnie męskiej części publiczności. Ale nie tylko, bo straciła dla niej głowę nawet pewna multimilionerka ze Szwecji. Kobieta proponowała, że podzieli się z gwiazdą swoim majątkiem w zamian za miłość. Sipińska odmówiła i wytłumaczyła, że "woli mężczyzn bez pieniędzy niż pieniądze bez mężczyzn".
Urszula Sipińska znalazła jednak miłość za granicą. Gorący romans połączył ją z rumuńskim reżyserem Valeriu Lazarovem, ale związek nie przetrwał próby czasu. Rozpadł się z bardzo prozaicznego powodu - reżyser dostawał zagraniczne propozycje zawodowe i chciał zabrać ze sobą Sipińską. Wokalistka jednak odmówiła, bo nie chciała zostawiać rodziny i dotychczasowego życia. - Niefortunną miłość do Lazarova będę pamiętać, choćbym miała żyć 110 lat - mówiła piosenkarka w jednym z wywiadów. Po rozpadzie związku pojawiły się doniesienia, jakoby artystkę uczucie połączyć miało z Sewerynem Krajewskim. Żadne z artystów nie potwierdziło wówczas tych doniesień, ale też im nie zaprzeczyli, szybko więc plotki zaczęły żyć własnym życiem.
Urszula Sipińska potwierdziła relację z Sewerynem Krajewskim dopiero po wielu latach, w 2018 roku. - Z Krajewskim byłam dwa lata i było fajnie, ale nam nie wyszło - podsumowała krótko artystka. Ale wówczas, na początku lat 70., tych dwoje pragnęło zachować swój związek w tajemnicy. Jednak w przypadku pary tak popularnych osób nie było to możliwe. Od plotek nie dało się uciec. I tak pewnego dnia zaczęła krążyć informacja o tym, że Seweryn Krajewski w Wielkanoc złożył państwu Sipińskim wizytę. Nie trzeba było wiele, aby niektóre fanki dopowiedziały sobie ciąg dalszy. W ich mniemaniu lider Czerwonych Gitar z pewnością przyjechał prosić o rękę ukochanej. Ktoś ponoć posunął się nawet do tego, aby w imieniu pary dać na zapowiedzi w poznańskim kościele. Ten osobliwy żart wywołał sytuację rodem niczym z komedii pomyłek.
Kwietniową niedzielę 1970 roku Urszula Sipińska spędzała w domu rodziców w Poznaniu. W pewnym momencie artystka wyjrzała przez okno i jej oczom ukazał się tłum ludzi. Z minuty na minutę mnożyły się młode osoby, które szły w stronę pobliskiego kościoła. Rodzina Sipińskich doszła do wniosku, że zapewne odbywać się będzie tam jakiś ślub. I to pewnie kogoś ważnego, sądząc po liczbie przybyłych gości. Wkrótce jednak ktoś załomotał do ich drzwi. Zaskoczony ojciec wokalistki ujrzał kolejkę młodych osób uzbrojonych w płyty i plakaty "narzeczonych". Jedna z fanek artysty wprost zapytała zaskoczonego mężczyznę: "Panie Sipiński! Ślub miał być o trzeciej! A już po czwartej! Kiedy oni wreszcie wyjdą?!".
Całą sytuację Urszula Sipińska opisała na kartach swojej książki "Gdybym była aniołem". "Tata wrócił kompletnie zdezorientowany. Rozłożył bezradnie ręce i zaczął mówić podniesionym głosem: 'Musimy coś z tym zrobić! Oni myślą, że Ula bierze ślub z Krajewskim! Idź, zobacz te dziewczyny! Wariują, bo myślą, że za chwilę zobaczą ciebie i Seweryna. Powiedziałem im, że to bzdura, ale nie chcą słuchać. Twierdzą, że wasz ślub był w zapowiedziach" - wspominała artystka. "Trzeba było coś prędko wymyślić. (...) Eureka! Wyjęłam kwiaty z wazonu, z szafy mój biały strój i zawołałam szwagra Grzesia, który był trochę podobny do Seweryna. Rozkazałam: "Wskakuj w garnitur ojca od ślubu. Zrobimy kawał! To jedyny sposób na rozładowanie atmosfery. Weźmiemy ślub!'" - opisywała tamten dzień po latach Urszula Sipińska.
Urszula Sipińska z pomocą szwagra wybrnęła z sytuacji. Mężczyzna, choć niechętnie, zgodził się odegrać rolę pana młodego. Poszło mu ponoć świetnie - pod rękę z Sipińską opuścił mieszkanie, wcielając się w zakochanego narzeczonego. "Para" spokojnie torowała sobie w tłumie drogę w stronę kościoła. Nigdy tam jednak nie dotarła, ponieważ po chwili tego przedstawienia Urszula Sipińska krzyknęła do zaskoczonych ludzi: "Żadnego ślubu z Krajewskim nie biorę! Nawet nie wiem, gdzie on teraz jest! Ale może być autograf!". Tego fankom i fanom nie trzeba było dwa razy powtarzać - składanie podpisów na płytach, plakatach i zdjęciach zajęło artystce dwie godziny.
Urszula Sipińska ostatecznie dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu, jednak ślubu z Sewerynem Krajewskim nigdy nie wzięła. Artystka poślubiła dziennikarza radiowego Janusza Hojana, a po rozwodzie wyszła za mąż za kompozytora Jerzego Konrada, współzałożyciela zespołu Ergo Band. Z kolei Seweryn Krajewski w latach 1974-2017 był żonaty z Elżbietą Krajewską