• Link został skopiowany

Bińczycki nie słuchał zaleceń lekarzy. Tragiczna śmierć legendarnego "Znachora" nadeszła nagle

Jerzy Bińczycki był aktorem z pasji, której poświęcał dużo czasu. Nagła śmierć aktora wstrząsnęła środowiskiem artystycznym.
Jerzy Bińczycki
Fot.Tomasz Wiech / Agencja Wyborcza.pl, fragm. filmu 'Noce i dnie', reż. Jerzy Antczak, dystr. WFDiF

Jerzy Bińczycki to ekranowy znachor z kultowego filmu Jerzego Hoffmana, którego znamy ponadto z "Pana Tadeusza", "Nocy i dni", "Szczęśliwego brzegu" czy "Sali nr 6". Dziś widzowie wspominają jego wybitną grę aktorską, a co ciekawe Bińczycki na początku nie myślał nawet o aktorstwie na poważnie. Miał przed sobą wielkie plany, które przerwała śmierć 2 października 1998 roku.

Zobacz wideo Olbrychski hrabią? Kwestia działania przypadku

Jerzy Bińczycki oczarował wielu. Żył pracą do samego końca

O tym, jaki był znany aktor, wypowiadał się między innymi Jerzy Hoffman. - Na czym zasadzała się siła aktorstwa Jerzego Bińczyckiego? Po dziś dzień nie wiem, jakim aktorem był Bińczycki. To banał, jeśli powiem, że dobrym, ale czy wielkim? Na pewno był szlachetnym człowiekiem. To z niego emanowało. Przed kamerą "Binio" zawsze wydawał się niesłychanie prawdziwy. Wolno mówił, wolno się ruszał - przekazał reżyser. Bińczycki od początku skupiał się na pracy i ignorował wiele niepokojących sygnałów organizmu. Doczekał się stanowiska dyrektora Starego Teatru, co było bardzo obciążającą misją. Bińczycki musiał sprostać obowiązkom i jednocześnie radzić sobie ze stresem i problemami z sercem. Lekarze radzili mu, aby ograniczył aktywność zawodową. Aktor jednak nie chciał ich posłuchać. Zmarł kilka miesięcy po objęciu stanowiska. Nie doczekał premiery dwóch filmów ze swoim udziałem - "Pana Tadeusza" w reżyserii Andrzeja Wajdy i "Syzyfowych prac" Pawła Komorowskiego. Jego słowa o zawodzie aktora na zawsze pozostaną w pamięci fanów. 

Aktorstwo jest jednym z tych zawodów, w których zawsze chce się pracować, niezależnie od zmęczenia, stanu ducha i kondycji

- mówił.

Jerzy Bińczycki podbił serca Plaków w "Znachorze". Na początku tę rolę mieli otrzymać inny aktorzy

Mało kto wyobraża sobie lepszego odtwórcę roli profesora Rafała Wilczura w "Znachorze". Zanim Bińczycki otrzymał tę posadę, rozpatrywano inne znane nazwiska. Mowa o Danielu Olbrychskim i Piotrze Garlickim, którzy odrzucili propozycję reżysera. Przypomnijmy, że produkcja wzmocniła nie tylko pozycję Bińczyckiego, ale i między innymi Anny Dymnej, która zagrała Marię Jolantę Wilczur.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: