Trudno uwierzyć, że Martyna Wojciechowska i Przemek Kossakowski nie są już razem. Zaledwie kilka miesięcy po ślubie, w mediach pojawiły się informacje, że podróżnik wyprowadził się z domu, w którym mieszkał z Martyną Wojciechowską i jej córką Marysią. Wydawało się, że podróżnicy są dla siebie stworzeni, sami nazywali się zresztą pokrewnymi duszami. Pamiętacie, jak zaczynał się ich związek?
Zakochani długo próbowali ukrywać przed mediami, co ich łączy. Pierwsze informacje, że się spotykają, pojawiły się w kwietniu 2018 roku. Anonimowy informator donosił wtedy, że widział ich na randce w parku. Nie szczędzili sobie wówczas czułości. Pierwsze wypowiedzi Wojciechowskiej o Kossakowskim były bardzo nieśmiałe.
Znam Przemka dobrze. Przemek jest fascynującym mężczyzną. Jesteśmy kolegami z pracy, więc obserwuję z podziwem i szacunkiem jego pracę. Wymieniamy poglądy na temat naszej pracy. No tak, znamy się. Znamy się nie tylko z widzenia i bardzo się lubimy - mówiła w czerwcu 2018 roku.
Po tej publikacji stwierdzili, że nie ma się już sensu dużej ukrywać i razem pojawili się na balu stacji TVN. Pozując na ściance, nie ukrywali swoich uczuć. To wówczas, już jako para, udzielili kilku wywiadów.
Dodajemy sobie skrzydeł, znaczy Przemek mi dodaje skrzydeł - mówiła podróżniczka.
Jesienią 2018 roku zamieszkali razem - Kossakowski wprowadził się do mieszkania dziennikarki na warszawskim Żoliborzu. Plotkowano, że planują nawet kupić razem dom.
Wojciechowska i Kossakowski coraz częściej zaczęli mówić o tym, co ich łączy. W jednym z wywiadów Kossakowski zdradził, że zakochał się w podróżniczce od pierwszego wejrzenia. Długo musiał jednak czekać, aż ta odpowie na jego wiadomość.
Poznaliśmy się w studiu Dzień dobry TVN. Realizowałem odcinek jednego ze swoich programów. Podaliśmy sobie dłonie, spojrzeliśmy w oczy i wyraziliśmy zdziwienie, że przez pięć lat się nie poznaliśmy. Dałem Martynie swój numer telefonu, licząc, że zrewanżuje się tym samym, ale ona, zdaje się, miała inne zdanie na ten temat. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Potem wróciłem na Podlasie i przez pół roku nie mieliśmy kontaktu - mówił "Twojemu Stylowi".
W końcu Martyna napisała do niego SMS-a. Wiadomość była pełna gniewu.
Nagle któregoś wieczoru dostaję od niej SMS. Wiadomość była pełna pasji i prawdziwego gniewu. Okazało się, że właśnie natknęła się na mój program, w którym jadłem zupę z płetwy rekina. Zarzuciła mi skrajną nieodpowiedzialność. Branie udziału w nagannych praktykach dewastujących ekosystem. Ten SMS mnie zachwycił. Postanowiłem udowodnić jej, że zjadanie zagrożonych gatunków to najmniejsza z moich wad. Ten proces trwa do dzisiaj - opowiadał wówczas.
Również Wojciechowska coraz śmielej opowiadał o tym, jak wygląda jej życie u boku Kossakowskiego.
To jest mężczyzna, który nie jest zaborczy i nie zajmuje się swoim własnym ego. Wspiera mnie i rozumie nawet, kiedy znikam z naszego życia - przyznała w 2019 roku w wywiadzie dla "Party".
Plotki o tym, że podróżnicy zaręczyli się zaczęły pojawiać się w marcu 2020 roku. Okazało się jednak, że Kossakowski oświadczył się Wojciechowskiej już na początku 2019 roku. W rozmowie z naszym reporterem gospodyni programu "Kobieta na krańcu świata" zdradziła, że nie rozstaje się z pierścionkiem zaręczynowym. A ten jest niezwykły, bo ozdobą błyskotki okazał się... kawałek meteorytu.
Tak. Zaręczyliśmy się. Tyle że na początku 2019 roku, więc tak dawno temu, że stało się to dla nas naturalne. Przez cały ten czas noszę pierścionek z meteorytem. Tylko nikt tego nie zauważył. I dobrze. Bo to intymne wydarzenie i nie planowaliśmy się nim szeroko dzielić - napisała też w jednym z instagramowych postów.
W październiku 2020 roku wzięli ślub. O uroczystości poinformowali dopiero po jej zakończeniu. W ten sposób udało im się pobrać z dala od medialnego zgiełku.
Tak. Powiedzieliśmy sobie TAK - napisała na Instagramie Martyna, publikując efekty sesji ślubnej.
Nowożeńcy nie wyjechali jednak w podróż poślubną. Tę odbyli jeszcze przed ceremonią.
Wojciechowska i Kossakowski odkąd oficjalnie potwierdzili, że są razem, to czasem publikowali wspólne zdjęcia, jednak nie było to zbyt częste.