• Link został skopiowany

Doda celowo zwlekała z wydaniem płyty?

Nieważne co piszą, ważne, że piszą. Efekt? Zamieszanie...
Doda

Do tytułów, które posiada Doda , powinno się dorzucić co najmniej jeszcze jeden. Okazuje się, że Rabczewska jest prawdziwą mistrzynią marketingu i manipulacji. Po ponad 14 dniowym opóźnieniu reedycja płyty piosenkarki w końcu trafiła do sklepów. Co było powodem zmiany daty premiery? Tego nie wie nikt poza Dodą i Mają Sablewską , które unikały od ponad tygodnia kontaktu z mediami jak diabeł święconej wody. Na salonach aż huczy od plotek na temat tego, że managerka Rabczewskiej celowo opóźniała premierę płyty, żeby jak najdłużej utrzymać napięcie fanów. I choć cel został osiągnięty, bo album sprzedaje się w Empikach jak świeże bułeczki, to wtajemniczeni w sprzedaż płyt twierdzą, że był to ryzykowny zabieg ze strony Dody.

Wiem, że płyta została wytłoczona już dawno i nie było żadnych opóźnień w jej dystrybucji. Po prostu album Dody miał ukazać się planowo 1 września. Jednak, żeby podbić atmosferę wyczekiwania, przypuszczam, że Majka Sablewska wymyśliła wcześniejszą datę premiery, czyli 29 sierpnia. To bardzo sprytne zagranie, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że na krążku znalazł się letni hit Dody "Nie daj się", który fani bardzo chcieli kupić. Teraz zaś już skończyło się lato i album może gorzej się sprzedawać. - opowiada kolega Rabczewskiej.

Czy Doda rzeczywiście celowo opóźniała wydanie krążka? Wydaje nam się, że tak. W końcu jeśli nie ma żadnej specjalnej okazji takiej jak np. urodziny Michaela Jacksona, to w Polsce większość płyt wydawanych jest w poniedziałki. Nieco rzadziej wychodzą w piątki więc całkiem możliwe, że to był przemyślany chwyt. Tego nie wie nikt poza piosenkarką. Jedno jest pewne: album znika błyskawicznie ze sklepowych półek i ma szansę powtórzyć swój sukces sprzed roku.

Więcej o: