Uczestnik vipowskiej Edycji Big Brother 5 Marcin Miller w 2 części wywiadu dla "Super Expressu" wyznaje, że gdy nie był jeszcze członkiem zespołu Boys żył biednie:
Raz żona zrobiła na śniadanie ryż, ale bez mleka, śmietany czy cukru, bo były za drogie.
Marcin żył na krawędzi. Gdy nie miał pracy, zarejestrował się jako bezrobotny:
Zaproponowano mi stanowisko referenta w ełckim Urzędzie Pracy. Ale akurat wyszedł z wojska kolega i rzucił hasło, żebyśmy założyli zespół muzyczny. - wyznaje "Super Expressowi"
Potem było już górki. "Boysi" zaczęli koncertować, nagrywać płyty i... zarabiać.
Dziś Marcin ma na koncie miliony sprzedanych płyt oraz sporo kasy w kieszeni. Teraz gdy Miller ma wszystko, marzy jeszcze o jednym:
O czym marzę? O tym, żeby dostać statuetkę Fryderyka.
Polecamy dzisiejszy wywiad z Marcinem Millerem w "Super Expressie". Dowiecie się również jak nazywał się zespół jeszcze przed tym jak nazwali się Boys.