Klaudia Halejcio i jej narzeczony, a niebawem już mąż Oskar Wojciechowski, wybrali się na wakacje do Kataru, a dokładnie do Doha. Powrót okazał się problematyczny. Para została zatrzymana na lotnisku w Warszawie. Wszystko przez... trampki.
Klaudia Halejcio, jak na prawdziwą celebrytkę przystało, nie rozstawała się z telefonem, kiedy dowiedziała się, że służby celne chcą zatrzymać na warszawskim lotnisku ją i jej partnera. Samo zatrzymanie relacjonowała zarówno ona jak i Oskar, który stwierdził, że to jego "podejrzany ryj" sprawił, że funkcjonariuszy służb celnych się nimi zainteresowali. "Nasza ostatnia przygoda na lotnisku przekształciła się w niespodziewany thriller! Zostaliśmy zatrzymani przez służby lotniskowe za nielegalny przemyt towaru" - pisała wyraźnie rozbawiana Halejco na InstaStories pod zdjęciem, na którym dla zabawy zasłoniła swoją twarz i twarz ukochanego czarnymi paskami. Dalej opowiadała, z uśmiechem na twarzy:
Zostaliśmy zatrzymani na strefie celnej. "Bimbrownicy", mieliśmy dwa wina [...] Dostajemy mandat, cło do zapłaty za przewóz trampek z Doha. Dzięki, sprawa w sądzie - mówiła.
Para została skierowana do punktu Krajowej Administracji Skarbowej. Tam czekając na przeszukanie, Halejcio dalej relacjonowała. - Zachciało mi się trampeczki kupić na ślub. Widzisz, to jest jakiś znak... Ja po prostu znalazłam piękne białe trampki do sukni ślubnej, której jeszcze nie mam - wyjaśniała. Humor nie opuszczał jej ani na chwilę. "To jest hit! Ja i Oskar. Obok przemytnicy wyciągający naprawdę dziwne rzeczy ze swoich walizek. Nielegalne rzeczy, kartony papierosów itp. A obok my - zatrzymani za trampki kupione na lotnisku" - pisała na kolejnych kafelkach relacji.
Feralne trampki, a tak naprawdę sneakersy oczywiście do tanich nie należały. To model z najnowszej kolekcji Diora. Na oficjalnej stronie Diora można kupić je za, bagatela, 1160 euro, co w przeliczeniu daje nieco ponad pięć tysięcy złotych.
Nic dziwnego, że trzeba było zapłacić za nie cło. Halejcio i jej narzeczony, nie uiszczając go, dodatkowo musieli zapłacić karę. Czy ich to przejęło? Niekoniecznie. Ukochany celebrytki śmiał się, pokazując buty na jej Instagramie. - Jeżeli chcą państwo zobaczyć trampki przemyt (...) zaprezentuję państwu trampki brutto - powiedział wyciągając jeden but. Tu został poniesiony VAT na lotnisku - kontynuował, wymachując jednym butem. - To za karę administracyjną i w zasadzie akcyzę - mówił, wskazując na drugiego buta. - Do tego mandat, który należało ponieść, powiedział wyjmując materiałowy woreczek z napisem Dior. - Wychodzi na to, że tak naprawdę wartość, za którą zapłaciła Klaudia na lotnisku, to tylko pudełko - śmiał się. Jak widać zakochanym, mimo że musieli słono zapłacić za przygody na lotnisku, humory dopisywały. Cóż, zapewne osobom, które mieszkają w willi za dziewięć milionów złotych, takie kary nie są straszne.