Urszula Dudziak nie narzeka na pandemię i lockdown. Widzi pozytywy całej sytuacji: To był czas refleksji, odpoczynku i tworzenia

Urszula Dudziak w wywiadzie dla Newserii Lifestyle opowiedziała o tym, jak wspomina lockdown. Dla piosenkarki nie był to zły okres.

Najnowszej informacje dotyczące pandemii koronawirusa znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Pandemia koronawirusa wprowadziła sporo zmian w codzienności wielu osób. Przez jakiś czas zawieszone zostały plany filmowe, koncerty czy spektakle, co dla gwiazd oznaczało utratę zarobków. Lockdown był też jednak dla niektórych okazją do poświęcenia sobie większej uwagi czy nauczenia się nowych rzeczy. Oto, jak ten czas wspomina Urszula Dudziak.

Zobacz wideo Muzyka, która łączy pokolenia. Krawczyka, Kozidrak czy Rodowicz uwielbiają i starsi, i młodsi

Urszula Dudziak nie narzeka na lockdown

W trakcie rozmowy z Newserią Lifestyle piosenkarka powiedziała, że lockdown nie był dla niej taki zły. Mająca pozytywne nastawienie do życia artystka wykorzystała czas na odpoczynek oraz twórczą pracę. Urszula Dudziak oraz jej ukochany mają już od paru lat dom na Podlasiu, który jest ich oazą. Mogą się nacieszyć pięknymi okolicznościami przyrody i świeżym powietrzem. Nie brakuje tam również wszystkiego tego, co jest potrzebne artystce do działania. 

To był czas refleksji, odpoczynku i tworzenia. Myśmy z Bogusiem wybudowali sobie dom na Podlasiu i teraz jesteśmy otoczeni przyrodą. Mamy własny ogród warzywny, więc wszystkie warzywa mamy swoje. Jest cudowne, kryształowe powietrze. Na poddaszu mam swoje studio, mam wszystkie instrumenty. Piszę książki, ćwiczę, gram, komponuję, w ogóle jestem w raju - opowiadała podczas wywiadu.

W trakcie pandemii dużo osób, chociażby ze względu na pracę zdalną, stawiało przede wszystkim na komfort i swobodny ubiór. Piosenkarkę zapytano więc, czy w tym czasie w jej garderobie, tak jak u niektórych, też pojawiły się dresy. Dudziak powiedziała, że w jej szafie można znaleźć wiele tej sportowej odzieży i chętnie zakłada ją na co dzień. Rezygnuje też wtedy całkiem z makijażu

Ja tych dresów mam bardzo dużo i czuję się w nich fantastycznie. Zresztą ja lubię skrajności. Jeśli jestem w dresie, to nie mam makijażu, tylko mam tenisówki, włosy związane do tyłu - zdradziła.

Przychodzą jednak takie momenty, jak chociażby oficjalne wyjścia, kiedy to ubiera się odświętnie i maluje, co też zresztą lubi. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.