Murcix, czyli jedna z członkiń Ekipy Friza nie ma w ostatnim czasie dobrej passy do jazdy samochodem. W połowie września youtuberka uszkodziła zderzak podczas parkowania, a ostatnio miała wypadek samochodowy.
Na zdjęciu, które Murcix pokazała na Instagramie, fani dostrzegli w tle radiowóz. Obserwatorzy zaczęli prześcigać się w domysłach, co tym razem spotkało znaną influencerkę. Dużo osób sądziło, że uszkodzenie auta nastąpiło z powodu nieuwagi Marty. Dziewczyna postanowiła jednak szybko zdementować wszystkie plotki i opowiedzieć, co się stało. Okazało się, że tym razem wina nie leży po stronie youtuberki.
Szybkie InstaStory wyjaśniające, bo wielu z was sądziło, że to ja coś zrobiłam. Otóż nie. Kochani, gdybym to ja coś zrobiła, to na pewno nie pochwaliłabym się tu na Instagramie - powiedziała Marta.
Do stłuczki doszło w poniedziałek 4 października. Marta czekała, aż zmieni się sygnalizacja świetlna. W pewnej chwili uderzyło w nią auto. Sprawcy wypadku próbowali przekonać youtuberkę, żeby nie wzywała policji. Marta oczywiście nie zgodziła się na takie rozwiązanie i natychmiast poinformowała funkcjonariuszy o całym zajściu.
Nagle wjechało we mnie auto. Byli to dwaj panowie z Gruzji, ciężko nam było dojść do porozumienia. Próbowali mnie przekonać, żebym nie wzywała policji. Tłumaczyli, że bardzo się spieszą do szpitala, ale wcale nie wyglądali, jakby się spieszyli gdziekolwiek - wyznała youtuberka.
Na szczęście wypadek okazał się niegroźny. Marta zaznaczyła, że nic jej się nie stało. Jedynie odczuwa delikatny ból nosa, ponieważ uderzyła w kierownicę.
Nic mi się nie stało, policja przyjechała i spisała wszystko. Jedynie boli mnie nos, bo uderzyłam w kierownicę […] Znowu mam rozwalone auto, a dopiero co mi wymienili na to, co ja rozwaliłam zderzak - powiedziała Murcix.
Życzymy Marcie, aby nie miała już więcej takich "przygód".