Allison Mack została aresztowana w 2018 roku. Zarzucano jej werbowanie kobiet do sekty, która działała na terenie Nowego Jorku. Kobiety należące do "grupy samopomocy NXIVM" były wykorzystywane seksualnie przez założyciela i duchowego przywódcę sekty, Keitha Raniere'a. Allison do NXIVM wybierała najchętniej kobiety majętne, podatne na wpływy, które kolejno zmieniała w seksualne niewolnice. Aktorka w kwietniu 2019 roku przyznała się do winy. Dwa lata później Allison Mack została skazana na trzy lata pozbawienia wolności. Karę złagodzono z uwagi na jej współpracę w skazaniu guru sekty.
Jak czytamy w portalu Times Union, Mack została przedterminowo zwolniona z więzienia po odsiedzeniu dwóch z trzech lat wyroku w zakładzie karnym w kalifornijskim Dublinie. Jej pobyt został skrócony ze względu na współpracę ze służbami odnośnie skazania przywódcy sekty. "Poświęciłam mu swoją wiarę i ostatecznie całe swoje życie. To był mój największy błąd" - wyznała po fakcie.
Pierwotnie aktorce groziło nawet 17 lat więzienia. Dzięki współpracy z wymiarem sprawiedliwości w skazaniu guru sekty, Allison mogła liczyć na łagodniejszy wyrok. Udostępniła nagrane rozmowy z Ranierem, z których wynikało, że przywódca NXIVM zachęcał "do używania poniżającego i uwłaczającego języka, w tym rasistowskich obelg, w celu upokorzenia swoich niewolników'. Z zapisów z taśm, do których dotarł "Independent", wynika, że Raniere omawiał z Allison, jak powinien wyglądać rytuał wejścia do sekty. Więcej na ten temat pisaliśmy pod tym adresem.