Maciej Kurzajewski, odkąd ogłosił światu informację o związku z Katarzyną Cichopek, nie ma zbyt dobrych relacji z Pauliną Smaszcz. Była żona dziennikarza ma do niego wiele żalu i pozwala sobie co jakiś czas na złośliwości skierowane do byłego partnera.
Smaszcz i Kurzajewskiego co prawda nie łączy już wzajemne romantyczne uczucie, jednak nadal mają wspólną rodzinę. Są rodzicami dwójki młodych mężczyzn, a jeden z nich - 26-letni Franciszek - już wkrótce sam zostanie tatą.
Roli babci nie może doczekać się Smaszcz, która już od jakiegoś czasu zamieniła swój słynny hasztag "kobieta petarda" na "babcia petarda". W jednym z wywiadów zaznaczyła, że wnuczka będzie najpiękniejszym prezentem na jej 50. urodziny i nic już więcej jej nie potrzeba.
Z narodzin wnuczki cieszy się także Maciej Kurzajewski, który też nie może doczekać się, aż dziecko przyjdzie na świat. W rozmowie z "Super Expressem" powiedział, czy istnieje szansa, że dzięki wnuczce pogodzi się z byłą żoną. Jak zwykle wykazał się dyplomacją.
Narodziny dziecka to jest zawsze coś bardzo radosnego dla wszystkich i chciałbym, aby wszyscy tę radość przeżywali i żeby cieszyli się tym wydarzeniem - mówi Kurzajewski.
Zamiast na konflikcie ze Smaszcz prezenter skupia się na oczekiwaniu na telefon od syna. Zdradził, że marzył o wnukach już długi czas.
Każdego dnia wyczekuję telefonu z informacją, że narodziła się moja wnuczka. Od dobrych kilkunastu lat przygotowuję się podświadomie na ten czas. Bardzo to radosne, już sam ten czas oczekiwania, kiedy córka mojego syna i jego żony pojawi się na świecie, myślę, że to dopiero będzie eksplozja radości - dodaje prezenter.
W wywiadzie Kurzajewski podkreśla, że chce być pomocnym dziadkiem, na którego zawsze można liczyć. Zaznacza, że zawsze stara się dawać wsparcie synom i podkreśla, że są oni najważniejszymi osobami w jego życiu.