Książę Harry i Meghan Markle mają oziębłe stosunki z rodziną królewską po ich rezygnacji z oficjalnych obowiązków. Ekspertka królewska twierdzi, że syn Karola III nie śledzi przebiegu Trooping the Colour nawet w mediach. - Nie ma mowy, by książę Harry oglądał ceremonię - w końcu będzie to środek nocy w Kalifornii. Nie przypuszczam, by tracił dużo czasu na oglądanie wydarzeń, w których nie bierze już udziału. Musi być dziwnie widzieć całą swoją rodzinę na paradzie, wykonującą swoje obowiązki i dopingowaną przez ogromne tłumy, podczas gdy on prowadzi tak inne życie, tak daleko - zdradziła Mirror. Jak wygląda kwestia zapoznania dzieci pary z tą tradycją?
Podczas tegorocznej parady nie zabrakło księżnej Kate z dziećmi i oczywiście samego króla Karola III. Po raz kolejny nie było widać Sussexów oraz ich dzieci - sześcioletniego Archiego oraz czteroletniej Lilibet. Rodzeństwo nigdy nie doświadczyło parady na żywo. Kiedy Sussexowie pojawili się w 2019 i 2019 roku na Trooping the Colour, ich syn był stanowczo za mały, aby im towarzyszyć. Wydarzenie zostało ograniczone w następnych edycjach z powodu pandemii. Księżniczka Lilibet urodziła się w 2021 roku, czyli już po oficjalnej rezygnacji z obowiązków królewskich przez jej rodziców.
Przypomnijmy, że książę Harry utracił wiele przywilejów, między innymi ochronę na terenie Wielkiej Brytanii, o czym wspominał BBC. - Nie wyobrażam sobie świata, w którym zabrałbym żonę i dzieci z powrotem do Wielkiej Brytanii - podkreślił. - Tęsknię za Wielką Brytanią, tęsknię za częściami Wielkiej Brytanii, oczywiście, że tak. Myślę, że to naprawdę bardzo smutne, że nie będę mógł pokazać moim dzieciom mojej ojczyzny - dodał.
W trakcie parady nie można było oderwać wzroku od żony księcia Williama. Postawiła na bardzo wyrazisty look. - Trudno przejść obojętnie obok tej stylizacji. Geometrycznie zaznaczone ramiona, wyraźnie zarysowana talia i śnieżnobiały kolor w zestawieniu z królewskim błękitem - to wszystko przywodzi na myśl złotą erę kobiecego "power dressingu", czyli lata 80. - oceniła dla nas Ewa Rubasińska-Ianiro.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!