Plotki o tym, jakoby książę William miał zdradzać księżną Kate z noszącą tytuł markizy Cholmondeley Rose Hanbury, pojawiły się kilka lat temu. Spekulacje przybrały na sile w ostatnich tygodniach, gdy internauci zaczęli snuć teorie spiskowe na temat nagłego zniknięcia żony przyszłego króla. Temat rzekomej niewierności księcia Williama został poruszony nawet w talk-show amerykańskiego komika Stephena Colberta, co Rose Hanbury bardzo się nie spodobało.
- W królestwie zrobiło się zamieszanie z powodu rzekomego zniknięcia Kate Middleton. Teraz internetowi detektywi domyślają się, że nieobecność Kate może mieć związek z romansem jej męża i przyszłego króla Anglii Williama. Myślę więc, że wszyscy wiemy, kim jest rzekoma druga kobieta. Powiedzcie to razem ze mną - markizą Cholmondeley - mówił Colbert w odcinku swojego programu z 12 marca. Jak dowiedział się "In Touch" przedstawiciele Hanbury zareagowali na tę sytuację, wysyłając Stephenowi Colbertowi pismo w tej sprawie.
Wygląda na to, że plotka w ostatnim czasie dostała się do największych mediów w wyniku kolejnego żartu, który padł w programie "The Late Show with Stephen Colbert". W imieniu naszej klientki zwróciliśmy się do CBS oraz innych szanowanych mediów, aby potwierdzić, że te spekulacje są nieprawdziwe
- czytamy w oficjalnym oświadczeniu. W swoim programie Colbert nawiązał także do medialnych doniesień sprzed kilku lat, jakoby książę William, na pytanie księżnej Kate, czy faktycznie ma romans, miał zareagować śmiechem. - To zawsze dobra odpowiedź, gdy żona podejrzewa cię o zdradę - żartował komik.
Rose Hanbury nigdy wcześniej nie reagowała na spekulacje, jakoby z księciem Williamem łączyło ją coś więcej niż przyjaźń. Być może czara goryczy przelała się teraz, gdy internauci wprost zaczęli nazywać ją "drugą Camillą". Prawnicy markizy Cholmondeley nie tak dawno dementowali plotki o romansie także w oświadczeniu, które opublikował Business Insider.