Jarosław Kret zyskał popularność jako prezenter pogody, ale jego życie prywatne również nie umknęło uwadze mediów. Kilka lat temu było głośno o jego burzliwym związku z Beatą Tadlą, który nie przetrwał próby czasu. Kilka lat temu dziennikarz otworzył się na temat trudnych relacji z bratem bliźniakiem. Okazało się, że pomimo upływu lat nadal ma żal do Jacka.
Wątek rodzeństwa Jarosława Kreta został poruszony w jego ostatniej rozmowie z portalem Plejada. Prezenter pogody przyznał, że od dłuższego czasu nie ma kontaktu ze swoim bratem. Zaznaczył, że "bliźnięta są bardzo specyficzne". - To dwie jednostki, z których jedna jest zazwyczaj silniejsza, a druga słabsza, głównie fizycznie, ale też socjalnie. W związku z tym od dzieciństwa jedna dominuje i wchodzi drugiej na grzbiet. (...) Z czasem ta słabsza osoba podświadomie chce uciec spod dominacji tej silniejszej. Wie jednak, że nie może tego zrobić, bo przecież nie można tak traktować rodzeństwa. Bliźniaki idą więc ze sobą przez życie, mimo że w pewnym momencie stali się obcymi dla siebie osobami, ze względu na temperament, intelekt czy emocje. Nic ich nie wiąże, ale są blisko siebie, bo tak wypada - podsumował w gorzkich słowach.
W dalszej rozmowie Jarosław Kret w krytycznych słowach wypowiedział się o bracie. Bez wahania przyznał, że Jacek jest "dla niego obcym człowiekiem". - To obcy mi człowiek. I emocjonalnie, i intelektualnie. Jest do mnie podobny fizycznie i nic więcej - wyznał. Mężczyźni ograniczają swoje spotkania jedynie do załatwienia formalności. - Po pięciu czy sześciu latach niewidzenia się spotkaliśmy się rok temu na pogrzebie naszej mamy, a potem raz jeszcze, gdy musieliśmy załatwić formalności - powiedział. Jak sam twierdzi, nie zależy mu na polepszeniu ich relacji. - Poza tym, nie widujemy się. Nie mam ochoty spędzać z nim czasu. Wkurza mnie tylko to, że ciągle korzysta z tego, że jest moim bratem - podsumował.