Caroline Derpieński po pięciu latach spędzonych u boku rzekomego milionera, rozstała się z nim, oskarżając go o przemoc. W pierwszej relacji, zamieszczonej na Instagramie pokazała zapłakaną twarz bez grama makijażu. Potem zaczęła opisywać, jak wyglądała jej relacja, podkreślając, że jej partner miał tylko udawać bogacza, a ona miała być osobą, która uwiarygadnia jego wizerunek. Dodała, że wszystko poza ubraniami Versace było podróbkami z Turcji. Choć spekulowano, że jest to kolejny zabieg marketingowy, Derpieński postanowiła sprzedać pierścionek zaręczynowy, więc zrobiło się poważnie.
Jak się okazało, narzeczony miał zablokować Caroline na Instagramie i zostawić bez grosza przy duszy. Derpieński zapowiada, że nie wróci do Polski i "pokaże mu, że utrzyma się bez jego pomocy w Ameryce". Dlatego niemalże od razu zaczęła szukać możliwości zarobku. W tym celu na początku listopada zorganizowała live'a na TikToku. Celebrytka zastanawiała się nawet nad byciem baristką w Starbucksie, ale szybko odrzuciła ją ta oferta, kiedy okazało się, że z zarobionych tam pieniędzy nie mogłaby nawet opłacić czynszu. Ostatecznie opublikowała na Instagramie ofertę swoich usług. Zaproponowała płatne promocje na jej koncie. Pierwsi chętni znaleźli się od razu. "Chętnie podejmę współprace płatne na Insta/TikTok" - napisała. Zdjęcia ofert zobaczycie w naszej galerii na górze strony.
Gorąca promocja. Mogę cię promować na moim Instagramie i chętnie pokażę twój profil i zdjęcia na mojej platformie, aby pomóc ci rozwinąć twoje konto. Napisz do mnie DM, a zrobimy to!
- dodała.
Caroline Derpieński przez długie miesiące prezentowała wizerunek "dolarsowej królowej". Teraz jednak wiadomo, że prawda jest inna. Rozżalona Derpieński ostatnio relacjonowała też wizytę w amerykańskim supermarkecie - Aktualnie znajduję się w Walmarcie. Będę próbować robić sobie zakupy spożywcze. Coś do jedzenia, bo nie mam co jeść. Zostawił mnie również bez grosza - wyznała Caroline Derpieński.