Bohosiewicz dostała w USA stos mandatów. "Nie moja wina panie władzo". Co zmajstrowała?

Sonia Bohosiewicz niedawno wróciła z wakacji w USA. Jak się okazało, przywiozła nie tylko piękne wspomnienia, ale i stos mandatów.

Sonia Bohosiewicz wróciła z podróży do Stanów Zjednoczonych, którą dokładnie relacjonowała w swoich mediach społecznościowych. Sądząc po publikowanych przez nią treściach, wyjazd obfitował w liczne atrakcje i bardzo dobrze - w końcu aktorka mogła sobie pozwolić na odpoczynek po długim i intensywnym sezonie. Jak się jednak okazało, oprócz masy cudownych wspomnień, z USA przywiozła również... stos mandatów. 

Zobacz wideo Doda miażdży zachowanie Soni Bohosiewicz

Sonia Bohosiewicz tłumaczy się z mandatów. Jak zwykle w swoim stylu

Zarówno Sonia, jak i jej młodsza siostra Maja, słyną z poczucia humoru, którym chętnie dzielą się z fanami. Nie inaczej było i tym razem. Pod filmikiem, na którym widać aktorkę wyciągającą z plecaka trzy mandaty, pojawił się zabawny opis.

Ile dostałam mandatów w USA? Bywa... Ale to nie moja wina panie władzo. Ale punktów nie mam żadnych! Macie jakieś punkty? 

- żartowała Bohosiewicz. Internauci byli ciekawi, za co aktorka dostała wcześniej wspomniane mandaty. W komentarzu zapytała ją o to również siostra - Maja. "Za parkowanie" - odpowiedziała Sonia. Do dyskusji w komentarzach włączyła się również Magdalena Lamparska, która podzieliła się własnymi doświadczeniami. "Najlepszym się zdarza. Tutaj inaczej się parkuje i zasady są restrykcyjne, bo różne godziny, czyszczenie ulic lub teren zabudowany i tylko dla mieszkańców. Pamiętam, jak zaparkowałam pod prąd i zastanawiałam się, dlaczego samochody stoją tylko w jednym kierunku" - pisała. Na odpowiedź Bohosiewicz nie musiała długo czekać.

Dwa razy się przyznaję, ale ten trzeci był prawidłowo zapłacony, a system pokazał, że zapłaciłam, ale na innej ulicy. Pani powiedziała, że mogę iść do sądu, odwróciła się i poszła. A że tam się z władzą nie dyskutuje, tak schowałam do kieszonki i tyle

- odpisała koleżance po fachu Sonia Bohosiewicz.

 

Sonia Bohosiewicz o traumatycznych przeżyciach z przedszkola. Była "karana klapsem linijką na goły tyłek"

Sonia Bohosiewicz stosunkowo często dzieli się prywatnymi sprawami z fanami. O jednych wspomnieniach opowiada w sposób humorystyczny - jak o historii z mandatami w USA, ale zdarzą się też historie, których raczej wolałaby nie pamiętać. Na przykład parę lat temu opowiadała na Instagramie, że w dzieciństwie była świadkiem nieprzyjemnych sytuacji, do jakich doprowadzały przedszkolanki. Sama doświadczyła niejednego klapsa. "Bardzo dobrze pamiętam opiekunkę w przedszkolu, która karała dzieci klapsem linijką na goły tyłek. Tak, na goły tyłek. Pewnego razu czteroletnia Sonia musiała stanąć naprzeciwko całej grupy przedszkolaków, ściągnąć rajstopki, które, jak by się człowiek nie starał, to i tak zawsze wkładał tył na przód: dwa tylne szwy z przodu, jeden przedni z tyłu. Następnie należało ściągnąć majtki i położyć się na paninych kolanach, by z zamkniętymi oczami przyjąć razy. Wstyd, poniżenie, a w oczach pozostałych dzieci ogromny lęk"- wyznała wtedy.

Więcej o: