Krzysztof Rutkowski znany jest z wystawnego życia, którym uwielbia się chwalić w mediach. Właściciel agencji detektywistycznej nie miał zamiaru oszczędzać na komunii syna. Poszalał z kosztami, ale nie przewidział, że zaliczy taką wpadkę. Celebryta nie zabłysnął w niedzielne przedpołudnie.
Samozwańczy detektyw postanowił urządzić jedynemu synowi komunię jak z bajki. Przy okazji wraz z żoną Mają Rutkowski odnowili przysięgę małżeńską. Całość kosztowała go naprawdę sporo, ale Rutkowski nie liczy się z kosztami. W jego przypadku zawsze najważniejszy jest efekt wow! Ile musiał wydać na całe wydarzenie? Ukochana celebryty nie szczędziła szczegółów w rozmowie z "Faktem". Padła konkretna kwota. "Jak się zmieścimy w 100 tys. euro, to będzie dobrze" - stwierdziła. Choć cała impreza miała miejsce 11 maja, to komunia w kościele zaplanowana była na następny dzień.
Jak informuje "Fakt", Rutkowski Junior wraz z mamą pojawił się w świątyni wcześniej, by mieć pewność, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik. Ojciec nie był jednak tak punktualny. Detektyw bez licencji chyba zgubił swój zegarek za 150 tysięcy złotych, którym wielokrotnie się chwalił, bo nie stawił się w kościele o wyznaczonej godzinie, a więc o 11.00. Zjawił się na religijnej uroczystości grupo po 11 i przegapił wiele.
Choć komunia kojarzy się dzieciom z prezentami, mają raczej na myśli rowery, sprzęt elektroniczny czy gotówkę. Krzysztof Junior ma jednak znacznie wyższe oczekiwania. Komunię świętował w BMW E36. Okazuje się, że sam zdecydował o prezencie. - Zobaczyłem dziewięciolatka, który driftuje. Zadzwoniłem do taty i powiedziałem, że chciałbym BMW E36. Powiedział, że kupi mi go na komunię i tak się zaczęło - wyjawił w rozmowie z ShowNews.pl syn celebryty. Choć taki podarunek to już sporo, nie był to koniec niespodzianek. Rodzice zdecydowali się również, by kupić synowi auto elektryczne o wartości około 40 tysięcy złotych. Zdjęcia rodziny znajdziecie w naszej galerii na górze strony.