Romans z Wilhelmim wykończył ją psychicznie. Iwona Bielska musiała go przerwać. "Bałam się, że coś sobie zrobi"

Bartosz Pańczyk
Iwonę Bielską i Romana Wilhelmiego połączyło gorące uczucie. A że okazało się bardzo destrukcyjne, później aktorka była bardzo ostrożna w relacjach damsko-męskich. Stabilizację i spokój zaznała dopiero przy mężu.

Iwona Bielska urodziła się 7 września 1952 roku w Łodzi. Na swoim koncie poza licznymi spektaklami teatralnymi, ma udział w takich filmach jak: "Znaki zodiaku", "Próba ognia i wody", "Ćma", "Grzechy dzieciństwa", "Na srebrnym globie", "Wilczyca", "Pułkownik Kwiatkowski", "Wesele", "Pod mocnym aniołem", "Sztuka kochania", "Córki dancingu", "Kler", "Botoks", "Polityka". Aktorka może pochwalić się też popularnymi serialami. Zagrała w: "Adamie i Ewie", "Przepisie na życie", "Niani", "Na dobre i na złe", a ostatnio oglądać ją można w nowym serialu Playera - "Klara". Mało brakowało, a jej marzenia o szkole teatralnej ległyby w gruzach. Na egzaminie do łódzkiej filmówki, odprawili ją z kwitkiem. - Powiedzieli, że mam chory głos, guzy na strunach i mam dać sobie spokój - wspominała w "Wysokich obcasach". Na szczęście nie odpuściła i dwa lata później spróbowała swoich sił w krakowskiej szkole teatralnej. Początek też nie był obiecujący, bo po pierwszym etapie również jej podziękowano. - Usiadłam na korytarzu, na schodach i ryczałam. Nagle słyszę głos dziekana: "Bielska tu gdzieś jest?". "Jestem". "Przyjdź jutro na dodatkowy egzamin". Okazało się, że tam bardzo spodobał się mój głos, a profesor Merunowicz obiecał popracować nad dykcją. No i zdałam - dodała.

Zobacz wideo Anna Seniuk wspomina najlepsze momenty swojej kariery

Roman Wilhelmi zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia

W Krakowie poznała Romana Wilhelmiego. Ich pierwsze spotkanie było na stołówce w Wytwórni Filmów Oświatowych. Natychmiast zwrócił na nią uwagę. Ona miała wtedy 21 lat, on był 16 lat starszy. - Byłam wtedy taka młoda i niedojrzała, choć naprawdę wyglądałam dość atrakcyjnie. Zakochał się - wspominała w wyżej wspomnianym wywiadzie. Kariera Wilhelmiego w tamtym czasie kwitła. Miał na swoim koncie udział w wielu popularnych produkcjach. Początkowo Iwona nie chciała się z nim spotykać, ze względu na to, że miał żonę. On się jednak nie poddawał i wręcz ją osaczył. Wydzwaniał do niej i błagał o spotkanie. Gdy to nie pomagało, składał wizyty bez zapowiedzi. Był nawet zdolny do przyjechania znienacka do Bukowiny Tatrzańskiej, w której spędzała urlop z rodziną. - Pamiętam, że wszyscy byliśmy gotowi do wyjścia w góry. Nagle w drzwiach stanął Romek w białych spodniach w granatowe paski. Wtedy w górach panował ubraniowy reżim: odpowiednie buty, grube skarpety. Ale on widział się tylko w tych spodniach - śmiała się aktorka. W końcu zmiękło jej serce i uległa jego urokowi.

Uwiedzenie mnie potraktował jak wyzwanie. Udało mu się

- powiedziała "Wysokim obcasom".

Związek Bielskiej i Wilhelmiego nie miał racji bytu

Choć mieszkali w różnych miastach, bo ona w Krakowie, gdzie studiowała, a on w Warszawie, często się widywali. Gwiazdor "Kariery Nikodema Dyzmy" przyjeżdżał na jej egzaminy i ją wspierał. Przy okazji namawiał do przeprowadzki do Warszawy. Wtedy zaczął stosować szantaże emocjonalne. Było to dla niej męczące i na dłuższą metę nie do wytrzymania. Trudny charakter Wilhelmiego przyczynił się do tego, że aktorka w końcu zakończyła ich romans. Potrzebowała spokoju i stabilizacji, a starszy ukochany nie był jej w stanie tego dać. Czuła się wykończona psychicznie. Potrafił zadzwonić do niej w środku nocy i powiedzieć, że jak do niego nie przyjedzie, to ze sobą skończy.

To była trudna miłość. Wsiadałam do taksówki i jechałam. Naprawdę bałam się, że coś sobie zrobi. A on następnego dnia, jakby poprzedni nie istniał, był zachwycony, że jestem. Byłam za młoda, żeby wytrzymać taką huśtawkę emocjonalną. Rozstaliśmy się po dwóch czy trzech latach

- zdradziła Bielska.

Iwona Bielska była zmęczona psychicznie romansem z Romanem Wilhelmim.
Iwona Bielska była zmęczona psychicznie romansem z Romanem Wilhelmim. Fot. Grażyna Makara / Agencja Wyborcza.pl

Mikołaj Grabowski dał jej to, czego zawsze szukała

W 1977 roku Iwona Bielska otrzymała dyplom krakowskiej szkoły aktorskiej i zaraz potem zadebiutowała na scenie. Strzałem w dziesiątkę okazał się jej związek z kolegą po fachu, Mikołajem Grabowskim. Po raz pierwszy poznali się na studiach. - Nie bardzo wierzyłem, że mogę być superatrakcyjnym mężczyzną dla superatrakcyjnej kobiety. W związku z tym, nawet jak spotkaliśmy się w szkole teatralnej – ja byłem na reżyserii, a Iwona na aktorstwie – przez myśl mi nie przeszło, że możemy być razem, w ogóle się do tego pomysłu nie przymierzałem, uważałem, że nie mam żadnych szans. Ona wydawała mi się nieosiągalna. Zresztą od razu była chwytana przez różnych ważnych aktorów - wspominał aktor w "Vivie!". Między nimi pojawiło się uczucie kilka lat później. Aktor był już dyrektorem Teatru Słowackiego. Wzięli ślub w pierwszej połowie lat 80., a w 1984 roku na świecie pojawił się ich syn, Michał. Są razem do dzisiaj. Ich oazą jest dom w Rudnie, w województwie małopolskim, koło ruin zamku Tenczyn. Przy Grabowskim poczuła w końcu bezpieczeństwo. Dlatego po urodzeniu syna bez problemu na kilka lat wycofała się z zawodu i zajęła się domowym ogniskiem. - Uznałam, że to czas dla syna. Ani mnie nie brakowało grania, ani innym nie brakowało mnie - stwierdziła w "Claudii".

Iwona Bielska i Mikołaj Grabowski związali się ze sobą na początku lat 80.
Iwona Bielska i Mikołaj Grabowski związali się ze sobą na początku lat 80. Fot. Kapif.pl

Mają większą potrzebę izolacji

Jakiś czas temu ich małżeństwo weszło na inny poziom. We wspólnym wywiadzie nie ukrywali, że nadszedł w ich życiu czas, w którym więcej czasu spędzają samotnie np. na rozwijaniu swoich zainteresowań. Dzięki temu wspólne chwile wydają się ciekawsze i milsze. - Przychodzi starszy wiek i to muszę powiedzieć szczerze - każdy z nas trochę zamyka się w sobie. Starszy człowiek zawsze zamyka się w sobie. Zaczyna myśleć więcej o sobie (...) W jednym kompletnie nie rymuję się z potrzebami Iwony, mianowicie ja jestem pasjonatem golfa, ona nie. To nas nieco dzieli w tym sensie, że kiedy idę na turniej, to jestem poza domem sześć, siedem godzin. Golf jest, niestety, pułapką dla grającego, bo wciąga w sposób chorobliwy - opowiadał Grabowski na łamach "Vivy!". Bielska gdy tylko może, skupia się na graniu.

Zaangażowała się w "Adama i Ewę" by podreperować domowy budżet

Był jednak czas, w którym Iwona Bielska nie była rozpieszczana propozycjami zawodowymi. A rola intrygantki Renaty w "Adamie i Ewie", która uprzykrzała życie swojej pasierbicy, przyniosła jej rozgłos i popularność wśród młodszej widowni. Pozwoliła też podreperować domowy budżet. Mimo to po latach nie miała o tej produkcji nic miłego do powiedzenia. - To był bardzo głupi serial - oceniła. Na udział zdecydowała się ze względu na finanse. Poza tym podobało jej się, że ma być czarnym charakterem. - Swego czasu długo myślałam, że w ogóle nie będę grała w serialach. Zadzwoniła do mnie żona Jurka Radziwiłłowicza i powiedziała, że jest w pewien sposób zamieszana w scenariusz, że z myślą o mnie pisze postać złej teściowej. Potem o przyjęciu każdej propozycji decydowało coś innego. Oczywiście, że wolałabym grać w samych wielkich produkcjach filmowych, ale zdaję sobie sprawę, że nie ma głównych ról dla kobiet w moim wieku - powiedziała.

Iwona Bielska, Katarzyna Chrzanowska i Waldemar Goszcz w serialu 'Adam i Ewa'.
Iwona Bielska, Katarzyna Chrzanowska i Waldemar Goszcz w serialu 'Adam i Ewa'. Fot. Kapif.pl
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.