Doda zasłynęła w show-biznesie nie tylko dzięki temu, że ma talent wokalny, lecz także przez wyrazisty wizerunek i liczne skandale. Wokalistka ma na koncie również konflikty, które doprowadzały ją na sale rozpraw. Przypomnijmy, że sądziła się z Mieszkiem Sibilskim, Agnieszką Woźniak-Starak i Andrzejem Sankowskim. W sądzie spotkała się też z byłym narzeczonym Emilem Haidarem. Właśnie zapadł wyrok w sprawie z 2017 roku, którego stroną był ostatni z wyżej wymienionych. Pozwani Dorota Rabczewska (piosenkarka zgadza się na używanie jej pełnego imienia i nazwiska, pseudonimu oraz na to, by pokazywać jej wizerunek) oraz Emil S. usłyszeli wyrok, a menadżerka wokalistki w rozmowie z Plotkiem go skomentowała.
Wyrok skazujący Dodę oraz jej byłego męża Emila S. zapadł 5 marca 2024 w Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów. Nie jest prawomocny, co oznacza, że obie strony sporu mogą się od niego odwołać. O sprawie poinformował jako pierwszy jeden z tabloidów, wskazując przy tym, jakie kary sąd wymierzył pozwanym. "Doda dostała rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 100 tys. zł grzywny. Emil S. dostał dziewięć miesięcy bezwzględnego więzienia, półtora roku prac społecznych i 100 tys. zł grzywny na skarb państwa" - czytamy na stronie "Faktu". Adwokat Emila Haidara w rozmowie z portalem twierdził, że kara nie jest zbyt surowa, toteż wraz z klientem myśli o apelacji. O złożeniu tejże w rozmowie z nami powiedziała też menadżerka wokalistki.
Wyrok jest nieprawomocny. Uzasadnienie ustne sądu NIC nie wyjaśniło. Cytując je: "Nie ma dowodów na winę pani Doroty, ale są poszlaki oparte na medialnych doniesieniach, które wysoki sąd na bieżąco czytał". Komentarz jest więc zbędny. Oczywiście, że będziemy się odwoływać, zwłaszcza że kulisy całej tej historii opisał dziennikarz śledczy, opierając się głównie na niezaprzeczalnych dowodach.
Menadżerka Dody powołała się przy tym na artykuł portalu Życie Stolicy zatytułowany "Kto chce zniszczyć Dodę?!" z maja 2019 roku, autorstwa niejakiego Ł. P., który nie podpisał się pod powyższym "śledztwem" imieniem i nazwiskiem.
Doda i Emil Haidar byli w burzliwym związku w 2015 roku. Ten zakończył się zerwaniem zaręczyn. W 2017 roku Haidar założył sprawę Dodzie i jej ówczesnemu partnerowi (a teraz już byłemu mężowi) Emilowi S. Przedsiębiorca twierdził, że wyżej wymiona dwójka miała go szantażować i nasłać na niego czterech mężczyzn, którzy mieli rzekomo wymusić od niego milion złotych. Ci sami mieli nakłonić Haidara do wycofania wszystkich oskarżeń pod adresem wokalistki. Podstawą szantażu miało być nagranie pijanego Haidara w trakcie imprezy. W efekcie policja w 2017 roku zatrzymała Rabczewską i Emila. S., którzy niebawem usłyszeli zarzuty od prokuratora. Do sieci trafiły wówczas zdjęcia, na których widać, jak wokalistka wychodzi z prokuratury, a Emil S. przynosi jej torbę z ubraniami i kosmetykami.