17 stycznia posłanka PiS-u Teresa Pamuła nie popisała się z kulturą. Z mównicy sejmowej uderzyła w wiek prowadzącego "Teleexpress" Macieja Orłosia. Przypomnijmy, że dziennikarz od niedawna znowu jest w TVP. - Wstydźcie się przed wyborcami, przed mieszkańcami Polski, obywatelami Małopolski, Podkarpacia. Co zrobiliście z telewizją, zniszczyliście tę telewizję. Nie mogą tego oglądać. Przychodzą do mnie mieszkańcy Lubaczowa i mówią: "Nie możemy oglądać tego pana Orłosia, jak on się postarzał, co on wygaduje" - stwierdziła bez ogródek reprezentantka Prawa i Sprawiedliwości. Co o tych słowach sądzi sam zainteresowany?
Maciej Orłoś ma do siebie dystans. I słowami ludzi z PiS-u, którzy teraz atakują władzę rządzącą i ludzi powracających do TVP, zupełnie się nie przejmuje. W rozmowie z Plotkiem wykazał się poczuciem humoru. Nie zamierza jednak obierać języka, którym "popisała się" posłanka Teresa Pamuła. Jak nam powiedział, nikt nie musi go oglądać na siłę w "Teleexpressie".
Po pierwsze, życzę każdemu, w tym wielu politykom PiS, żeby postarzeli się tak jak ja. Po drugie - nie wygaduję, tylko w programie informacyjnym przekazuję informacje (co faktycznie dla pani poseł może być czymś nowym). I po trzecie - jak się komuś nie podoba normalność w telewizji, zawsze może się przełączyć na TV Republika - powiedział Plotkowi Maciej Orłoś.
Jak niedawno podawał "Press", pierwsze wydanie reaktywowanego "Teleexpressu", wyemitowanego 4 stycznia, śledziło średnio ok. 2,2 mln widzów (1,8 mln w TVP 1 oraz 342 tys. w TVP Info i 41 tys. w TVP Polonia), co choć jest niezłym wynikiem, to zdecydowanie niższym niż wyniki sprzed roku. Wtedy program oglądało 300 tys. osób więcej. Mówimy o sytuacji w porównaniu do średniej oglądalności "Teleexpressu" z listopada ubiegłego roku. Przed zmianą władz w telewizji publicznej, "Teleexpress" w TVP1 i TVP Info mógł liczyć średnio na dwa i pół mln widzów.