Miłosz Kłeczek zaistniał w TVP za czasów rządów PiS i prezesury Jacka Kurskiego w Telewizji Polskiej. Kontrowersyjny pracownik stacji zasłynął z niewybrednego języka, awantur w studio TVP Info czy "pościgów" za Donaldem Tuskiem. O tym, że podobnie jak inni pracownicy TVP - w tym Danuta Holecka - Kłeczek żegna się z publicznym nadawcą, spekulowano od dawna. Jego nagła absencja w Sejmie i na antenie TVP Info tylko podsyca te domysły.
Miłosz Kłeczek w ostatnim czasie nie był zawodowo aktywny. Jego nieobecność na korytarzach Sejmu oraz na antenie TVP Info, gdzie występuje chociażby w formacie "Woronicza 17", została dostrzeżona przez użytkowników serwisu X, tym bardziej że Kłeczek zapowiadał, że nie ma zamiaru zwalniać się z TVP i jak pisał w biegu - "zostaje do końca". Nic dziwnego, że posypały się pytania. Gdzie pan się podziewał? Dlaczego nie ma pana w ostatnich dniach w Sejmie? - dopytywała zaniepokojona internautka. Kłeczek ku zaskoczeniu wielu postanowił odpowiedzieć na zaczepkę. Lakoniczne odpisał, że jest chory. Przeziębienie - napisał, nie siląc się na dalsze wyjaśnienia.
Część internautów życzyła Kłeczkowi zdrowia. Zdecydowana jednak większość wątpiła w tłumaczenie pracownika TVP lub ironizowała. "Jakiś tajemniczy wirus ostatnio pojawił się w kręgach związanych z PiS. Choroba nie jest sposobem na uniknięcie odpowiedzialności. Zarówno ZUS, jak i prokuratura potrafią uzdrowić", "Coś ostatnio wielu was choruje. Kurujcie się szybko, sprawiedliwość czeka" - czytamy.
Przypomnijmy, że Miłosz Kłeczek niedawno wdał się w awanturę na antenie TVP Info w "Woronicza 17" i w mało kulturalny sposób uciszał swojego rozmówcę. Z kolei kiedy w tym samym programie senator PSL Jan Filip Libicki sugerował, że Miłosz Kłeczek niebawem zniknie z anteny, puściły mu nerwy. - Ja najpierw złożę pewną deklarację. Przyszedłem tutaj dla naszych widzów, dla moich kontrdyskutantów, ale przyszedłem w sposób szczególny dla pana redaktora Kłeczka, ponieważ uważam, że to jest nasza ostatnia wspólna niedziela w tym programie. Myślę, że już raczej pana tutaj nie spotkam - powiedział polityk. Kłeczek wówczas się rozsierdził. - Pan nie będzie mi mówił, czy będę, czy nie będę tutaj pracował. Od tego jest mój dyrektor albo prezes TVP - grzmiał.