• Link został skopiowany

Rozgoryczony Szymon Hołownia publikuje przejmujący wpis. "Coś tu jest cholernie nie tak"

Szymon Hołownia zamieścił w mediach społecznościowych obszerny i bardzo emocjonalny wpis. Żegna w nim jednego z czworonożnych przyjaciół.
Szymon Hołownia
Szymon Hołownia ; KAPiF.pl

Szymon Hołownia w ostatnim czasie, po tym jak został wybrany marszałkiem Sejmu, publikuje w mediach społecznościowych głównie treści polityczne. Nawet wtedy, gdy pokazywał, jak spędza czas wolny z córką, udało mu się wbić szpilę Andrzejowi Dudzie. Teraz polityk, a dawniej gospodarz programu "Mam talent!", pozwolił sobie na bardziej prywatny wpis. Niestety, bardzo przykry.

Zobacz wideo Kanał Sejmu na YouTube zasłużył na Srebrny Przycisk. Hołownia rozbawiony: Ja już byłem w programie, gdzie był złoty przycisk

Szymon Hołownia pożegnał psiego przyjaciele

Szymon Hołownia jest wielkim miłośnikiem zwierząt. Ma na koncie zresztą książkę "Boskie zwierzęta", w której zastanawiał się między innymi, czy czworonogi trafiają do nieba, albo gdzie są, jeśli ich właściciele po śmierci trafiają do czyśćca. Teraz polityk sam pożegnał kolejnego czworonożnego członka rodziny. Nie krył przy tym smutku. 

Już sam nie wiem, co tam musiały zobaczyć, co poczuć w psim niebie, że odchodzą tak jeden po drugim…W lipcu odszedł jeden pies moich rodziców, Wania. Jeszcze nie zagoiła się rana po tym, jak tygodnie temu na drugą stronę pobiegła nasza Żelka. Dziś po południu na wieczny spacer poszedł Dziuniek, drugi domownik moich Mamy i Taty. U Wani i u Żelki - serce. U Dziuńka nowotwór, wykryty trzy dni temu, bez żadnych objawów wcześniej, dramatyczne pogorszenie, i kres - pisał na Facebooku.

Szymon Hołownia z wielkim żalem wspomina czworonoga

Szymon Hołownia przyznał, że zdążył pożegnać się z psiakiem. Cofnął się też wspomnieniami do przeszłości, kiedy 12 lat temu trafił do niego Dziuniek. "To najpierw był mój pies. Przywiozła go ze wsi pod Sokołowem znajoma, bała się o jego przyszłość tam, gdzie był. Został Dziuńkiem, bo 'Pierdziuniek' (nietrudno domyśleć się pochodzenia tego przezwiska) był mało wygodny w użyciu. To był charakterny szczeniak. Bez agresji, ale z uporem 200" - pisał. Nie obyło się bez humorystycznych sytuacji, które zapadły marszałkowi Sejmu w pamięci, a którymi podzielił się z internautami. "Bodaj drugiego dnia zjadł mi baterię do telefonu, bo generalnie był wtedy w fazie jedzenia wszystkiego. Źle znosił moją długą nieobecność gdy szedłem do pracy, więc uznaliśmy, że lepiej będzie mu u moich rodziców. Pół roku na wsi, bycie oczkiem w głowie 24/7. Oni go kochali, i on ich kochał. Psi raj. Cudowny, mądry, mający swoje zdanie pies…" - wspominał. Największe emocje budzi jednak zakończenie emocjonalnego wpisu.  "Mam nadzieję, że będzie mu się tam dobrze biegało z Wanią i Żelką, bo się po psiemu lubili. (...) Z tymi naszymi psami, z tym ich za krótkim życiem to naprawdę zostało źle pomyślane, coś tu jest cholernie nie tak" - wyznał rozgoryczony. Jednocześnie Hołownia przyznał, że opiekuje się jeszcze psem Grafitem, który także choruje. 

Więcej o: