Dotychczas Sanah jawiła się jako artystka, która stroni od komercji. Tymczasem od niedawna w ramach akcji promocyjnej "Uczta na Wynos" w popularnej sieci sklepów spożywczych można znaleźć aż trzy przekąski sygnowane jej nazwiskiem: focaccini, sałatkę z kuskusem i kanapkę z szynką z indyka. W każdym z tych dań pojawiają się płatki róż, co ma być zgrabnym nawiązaniem do kwiatów, o których często śpiewa. Ekspertka kulinarna Katarzyna Bosacka stwierdziła, że dania artystki są przyzwoite jak na cenę, za jaką są sprzedawane, choć wytknęła w nich kontrowersyjne składniki, jak np. emulgatory, przeciwutleniacze i stabilizatory. Zdania internautów co do jedzenia od Sanah są jak zwykle podzielone. Jedni chwalą sobie posiłki od swojej ulubienicy, inni są rozczarowani. Generalnie można stwierdzić, że jest "pół na pół". Hitem na TikToku jest teraz filmik, w którym jeden z pracowników Żabki pokazuje, jak niesprzedane i w końcu przeterminowane dania Sanah zalegają w śmietniku. Czy taka komercyjna współpraca zaszkodzi wokalistce? Plotek zapytał o to ekspertki od wizerunku.
Kampania Sanah z Żabką wywołuje wiele emocji. Ci, którzy cenili Sanah za muzykę i stronienie od show-biznesu, piszą w komentarzach o tym, że ich ulubienica się sprzedała. Ekspertka od wizerunku w tym temacie jest łagodniejsza. - Co do "sprzedawania się", to nie byłabym tak surowa. W dzisiejszych czasach każdy coś reklamuje - Beata Kozidrak, Doda, Marcin Dorociński, Piotr Fronczewski. Pieniądze z reklam są tak duże, że ciężko mi mieć pretensje do tego, że ktoś się skusił - przyznaje w rozmowie z Plotkiem Aleksandra Pajewska-Klucznik, dziennikarka i specjalistka od wizerunku medialnego. Według niej kwestie sporne leżą w czym innym.
Problem z "Ucztą na Wynos", bo tak nazwano jej produkt, jest taki, że to żadna uczta. Z całym szacunkiem, bo gusta kulinarne są różne, ale być tak wielką gwiazdą, wyprzedawać stadiony, a następnie dać twarz kanapce z szynką, serem i ananasem? I jeszcze nazwać to ucztą? Mam wrażenie, że ktoś jej bardzo źle doradził. Stosunek Żabki do pracowników i franczyzobiorców to już wisienka na torcie tej "pięknej katastrofy". Dziwi mnie to o tyle, że Sanah przy swojej popularności z pewnością dostaje wiele propozycji komercyjnych, więc mogła wybrać lepiej i dać twarz produktowi z jakością, której nie trzeba się wstydzić. Może za ciut mniejsze pieniądze, ale ze znacznie mniejszą stratą wizerunkową - wyszłaby na tym o wiele lepiej - dodaje nasza ekspertka.
Tymczasem Marta Rodzik z Rodzik Agency PR uspokaja, że mimo wszystko Sanah nie musi martwić się o wiernych odbiorców jej hitów. Tych nie powinno na stałe zrazić, że w tych czasach ktoś znany, kogo lubią, bierze udział w reklamach. - Większość artystów prędzej czy później wchodzi we współprace komercyjne, a dział marketingu danej firmy czy koncernu dobiera tak ambasadora, by trafił do odpowiedniej grupy docelowej reklamowego produktu bądź usługi. Jeśli chodzi o żywność typu fast food, to wielu artystów uległo tej pokusie finansowej, jak np. raper Mata czy Margaret. Nie uważam, żeby reklama sprawiła, że Sanah straci swoich odbiorców i fanów. Komercyjne współprace nie zawsze przynoszą nam oczekiwane efekty, lecz pamiętajmy o tym, by się nie zrażać, lecz dobierać tak artystę, by było to zgodne z polityką firmy. A z działań wyciągnąć wnioski - podsumowała.