Aleksandra Grysz w "Pytaniu na śniadanie" prowadzi cykl "Czerwony dywan". W lipcu poinformowała na Instagramie, że poroniła. Podzieliła się także osobistym wyznaniem. "Jeszcze kilka dni temu byłam w ciąży. To była ciąża planowana, wyczekana, szczęśliwa, piękna, bardzo się cieszyłam każdym jej dniem, aż w końcu przy jednym z badań genetycznych okazało się, że są pewne komplikacje" - mówiła. Po tym, jak wyszła ze szpitala, dzień później już współprowadziła jeden z koncertów TVP. Później jednak zdecydowała się na przerwę i mogła liczyć na pełne wsparcie kolegów z pracy. Teraz znów musiała zmienić plany zawodowe z powodu problemów ze zdrowiem.
Aleksandra Grysz miała pojawić się na koncercie "Roztańczona Polska" w Myślenicach, jednak zabrakło jej ze względu na pogorszenie stanu zdrowia. Na Instagramie poinformowała, że przebywa w szpitalu. Uspokoiła jednak obserwatorów, że nic złego się nie dzieje i niebawem wychodzi.
Miały być Myślenice, miały być czerwone dywany… a jest powtórka z rozrywki. Zbiorowo dla tych, którzy się martwią - nic złego się nie dzieje, jutro wracam do domu. Mam tylko nadzieję, że to już ostatnie przygody i będę mogła wrócić do normalności albo chociaż względnego spokoju… - napisała.
Aleksandra Grysz straciła ciążę w trzecim miesiącu. Na jednym z badań genetycznych pojawiły się komplikacje. "Starałam się wierzyć do końca, że to jakaś pomyłka, że może badanie zostało przeprowadzone w zły sposób. Kiedy się okazało, że nie, to starałam się walczyć o tę ciążę, szukać możliwości, co mogę zrobić, jak mogę walczyć. W końcu dowiedziałam się, że jest tak źle, że ta wada genetyczna nie daje nadziei. Obraz, który widać na USG, pogarszający się z dnia na dzień" - informowała na Instagramie. Prezenterka musiała donosić ciążę do samoistnego poronienia, mimo że serce dziecka przestało bić. "Ten dzień, w którym wiedziałam, po tym, co działo się z moim ciałem, jak się czułam, dzień, w którym przestało bić serduszko mojej córeczki. Przez kilka dni musiałam jeszcze nosić ją, mimo że wiedziałam, że już nie żyje. Aż w końcu poroniłam" - mówiła ze łzami w oczach.