Echa medialne na temat dramatycznego wypadku, do którego doszło w miniony weekend w Krakowie, nie milkną ani na chwilę. W wyniku wydarzenia życie straciło czterech młodych mężczyzn: 23-letni syn Sylwii Peretti z programu "Królowe życia", 24-letni Aleksander T. i Michał G. oraz 20-letni Marcin H. Policja do tej pory przedstawia trzy hipotezy dotyczące przyczyn wypadku. Wymienia się: prędkość, zachowanie kierowcy oraz technikę jazdy. Śledztwo cały czas trwa, a tragedię komentują kolejne osoby.
Tym razem głos w sprawie zabrała Karolina Pilarczyk, zawodowa drifterka, która często udziela się w mediach pod pseudonimem "królowa polskiego driftu". W wywiadzie z Plejadą zaznaczyła, że nie należy dopuszczać do sytuacji, w której nie możemy utrzymać kontroli nad samochodem. "Nie ma czegoś takiego, jak: jeżdżę szybko, ale bezpiecznie" - rzuciła na wstępie.
Zapytana o wypadek w Krakowie bez ogródek stwierdziła: "Powinniśmy jeździć tak, żeby panować nad samochodem". Dalej zaznaczyła, że zazwyczaj w takich sytuacjach prędkość odgrywa kluczową rolę. "Nawet ja, która zawodowo zajmuję się poślizgami, nie zaufałabym sobie w 100 proc. na ulicy i nie pozwalam sobie na szybką jazdę. Wiem, że jeżeli zachowuję prawidłową prędkość, to panuję nad sytuacją, czego nie da się zrobić przy dużych prędkościach" - skwitowała.
W tej samej rozmowie zawodowa drifterka powiedziała, że w przypadku poślizgu na sytuację kierowcy wpływa wiele czynników także tych zewnętrznych. Wymieniła m.in.: powierzchnię ulicy, ale też rodzaj samochodu oraz to, w jakim jest stanie technicznym. "Najważniejsze w każdej sytuacji to po prostu zachować spokój" - stwierdziła. Po czym dodała: "Gdy już wpadniemy w poślizg, to należy hamować w sposób awaryjny, czyli mocny, zdecydowany. A później kierujemy kierownicę w stronę jazdy i liczymy, że samochód nam "pomoże" dzięki swoim systemom" - podsumowała.