Zastanawialiście się kiedyś, ile osób przyszłoby na wasz pogrzeb? Mieszkaniec Belgii nie musi już nad tym dumać. Mężczyzna sfingował własną śmierć, aby sprawdzić, komu tak naprawdę na nim zależy. To jednak nie wszystko. Nagrania z jego "pogrzebu" trafiły już do mediów społecznościowych. Belg postanowił się na nim pojawić. Zrobił to za pomocą helikoptera. Cała sytuacja spotkała się z ogromnym hejtem w sieci.
David Baerten pokusił się na mocno kontrowersyjny żart. Mieszkający w Belgii mężczyzna postanowił sfingować własną śmierć. O pomoc w realizacji planu poprosił żonę i dzieci. Jak przekazał zagraniczny portal Brussels Time, David namówił jedną z córek do opublikowania wzruszającego postu za pomocą TikToka, w którym miała pojawić się informacja o jego śmierci. Warto podkreślić, że jej konto obserwuje ponad 150 tysięcy użytkowników. "Spoczywaj w pokoju, tatusiu. Nigdy nie przestanę o tobie myśleć" - napisała dziewczyna w jednym z postów. Dodała, że pogrzeb odbędzie się 11 czerwca 2023 roku.
Rodzina Baertena była w szoku. Wszyscy bliscy mężczyzny opłakiwali jego "śmierć". Na ceremonii pojawiło się mnóstwo osób. Nie zabrakło także przyjaciół. W trakcie pogrzebu stało się jednak coś niewyobrażalnego. Blisko miejsca, w którym zebrali się żałobnicy, wylądował helikopter. Nikt nie wiedział, co dokładnie się działo. Na twarzach zgromadzonych pojawiło się niedowierzanie, gdy zobaczyli, że ze śmigłowca wysiadł David. Część zgromadzonych rzuciła się w jego objęcia. Pozostali obserwowali dziwaczną sytuację z boku. Nagranie zostało opublikowane na profilu na TikToku mężczyzny.
Baerten wytłumaczył, że od dłuższego czasu czuł się niedoceniony przez niektórych krewnych i przyjaciół. Samotność sprawiła, że posunął się do radykalnego kroku. Sfingowanie własnej śmierci wydawało mu się idealnym rozwiązaniem, aby sprawdzić, dla kogo tak naprawdę jest ważny. Użytkownicy TikToka nie podzielali jednak jego entuzjazmu. Większość z nich skrytykowała mężczyznę. Internauci stwierdzili, że mógł pomyśleć nad innym sposobem. Ich zdaniem żartowanie ze śmierci nie powinno mieć miejsca. David przyznał jednak, że jest zadowolony ze swojego "żartu". W rozmowie z portalem Sudinfo zaznaczył, że już wie, dla kogo się liczy.