Krawczyk junior niespodziewanie przerwał sesję zdjęciową w Opolu. Zdradził powód. W tle problemy zdrowotne

Krzysztof Krawczyk junior pojawił się w Opolu. Syn zmarłego artysty zaśpiewał na scenie z zespołem Trubadurzy. Nie obyło się bez zamieszania. Wcześniej za kulisami doszło do chwili grozy. Ze względu na stan zdrowia trzeba było przerwać wykonywanie sesji zdjęciowej. Poznajcie szczegóły.

Pierwszy dzień festiwalu w Opolu jest już za nami. Na scenie wystąpili topowi artyści, a także ci, którzy w świecie muzycznym goszczą od wielu lat. Zespół Trubadurzy został założony w 1963 roku i podczas festiwalu polskiej piosenki świętował swoje 60-lecie. W związku z tym jeden z założycieli grupy do gościnnego występu postanowił zaprosić Krzysztofa Krawczyka juniora. Dla syna legendarnego muzyka miała to być okazja do pokazania się, a przede wszystkim bardzo wyjątkowy dzień. Niestety, sprawy potoczyły się w nieco innym kierunku. Nie było przyjemnie. 

Zobacz wideo Za Krzysztofem Krawczykiem będziemy tęsknić wszyscy. Piosenki niektórych twórców nigdy się nie starzeją

W piątek 9 czerwca Krzysztof Krawczyk junior uradowany przybył do Opola. Jeszcze przed koncertem, gdy ścianka była ustawiona na zewnątrz, bardzo chętnie na niej pozował i uśmiechał się do zdjęć. Jednak, ze względu na niespodziewaną zmianę pogody, ściankę zdjęciową trzeba było schować do środka i wtedy zaczęły się problemy. 

Krzysztof Krawczyk junior musiał przerwać sesję zdjęciową w Opolu. Chodziło o zdrowie 

W pewnym momencie, gdy zdjęcia były robione w środku, Krzysztof Krawczyk junior został nagle wyprowadzony. Problemem mogły okazać się jaskrawe światła fleszy, które wywołały u niego atak padaczki. Jeszcze przed wyprowadzeniem widać było, że mężczyzna nie czuje się najlepiej. Niekiedy odwracał się, by stronić od blasku świateł. Miał też do swojej dyspozycji ciemne okulary przeciwsłoneczne, które mógł założyć, aby zminimalizować efekt nadmiernego oświetlenia. Niestety, nie spełniły one do końca swojej roli. "Wszelkie migające światła, jarzeniówki, to miga wszystko. Nerwy? Nie, nerwów nie czuję. Nie mam tremy i nie chciałbym, żeby to się zmieniło. Wziąłem lekarstwa, po których będę trochę otumaniony, ale wolę to niż atak padaczki" - wyjaśnił po wydarzeniu w rozmowie z portalem Pomponik. Na koniec rozmowy Krzysztof Krawczyk junior dodał, że bardzo cieszy się z możliwości wzięcia udziału w festiwalu. "Na scenie odpoczywam, wtedy stres znika, wtedy w ogóle nie wiem, co to jest stres. Tam znikają moje problemy, nie mam czasu myśleć" - opowiadał.

Menadżer Krzysztofa Krawczyka martwił się o stan zdrowia jego syna. "Żeby się tylko nie wydarzyło nieszczęście"

O problemach zdrowotnych Krzysztofa Krawczyka juniora było głośno jeszcze na kilka dni przed festiwalem. Gdy Andrzej Kosmala menadżer i przyjaciel Krzysztof Krawczyka dowiedział się, że jego syn ma wystąpić w Opolu, nie krył obaw. "Nie mój cyrk, nie moje mały. Jeszcze kilka dni temu Marian Lichtman ogłaszał, że Igor Krawczyk nie wystąpi, bo nie pozwala mu lekarz. O tym, że ze względów zdrowotnych działania artystyczne Igora nie mogą mieć charakteru zawodowego, wiadomo od lat. Żeby się tylko nie wydarzyło nieszczęście" - powiedział w rozmowie z jednym z naszych reporterów. Zobacz też: Awantura nad grobem Krawczyka. Kosmali puściły nerwy. "Podłość ludzka ma swoje granice?".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.