Ten wieczór był niezwykle ważny dla Dody. Artystka po raz pierwszy od 2017 roku miała okazję pokazać się na opolskiej scenie. Dołożyła wszelkich starań, by dać prawdziwe widowisko. Jednak doszło do kilku przykrych sytuacji. Podczas jednej z prób pokłóciła się nawet z reżyserem, który kazał jej "sp*erdalać" i zrobić sobie własny festiwal. Na szczęście wycofano go z aranżacji show i zastąpiła go Beata Szymańska, którą Rabczewska już wcześniej miała okazję poznać. Niestety, nie było to gwarantem perfekcyjnego recitalu. Na scenie nie obyło się bez wpadek.
Doda jak zwykle zagwarantowała fanom niezapomniany show, jednak i to nie mogło się obyć bez pewnych niedociągnięć. W przerwie między piosenkami musiała poprosić jednego z tancerzy o pomoc. Wszystko przez to, że źle przymocowano jej skrzydła i trzeba było je lepiej zapiąć. "Aniołku, jak już tu jesteś, zapnij mi, proszę, tutaj ten piękny paseczek. Tu jest, nie wiem, czy widać. O, widzisz, tu jest. Brawo, brawo" - mówiła Dorota Rabczewska do jednego z mężczyzn na scenie. To jednak nie koniec.
Doda Screen TVP1
Doda szybko udała się w stronę publiczności i dziękowała fanom, a także wszystkim zaangażowanym w występ za to, że w końcu mogła wystąpić w Opolu. Wystarczyła chwila nieuwagi i potknęła się przez obcasy. Szybko jednak dostosowała chód do nawierzchni i bez większych problemów dotarła do pianina.
Doda Screen TVP1
Oprócz drobnych problemów związanych ze stylizacją, figle płatał również sprzęt Doroty Rabczewskiej. Podczas wykonywania jednej z piosenek jej mikrofon odczepił się od statywu. Mało tego. W pewnym momencie nawet wylądował z mikroportem na ziemi. Więcej zdjęć znajdziesz w naszej galerii na górze strony.
Doda Screen TVP1