Telewizja na żywo rządzi się własnymi prawami, o czym niejednokrotnie przekonali się prowadzący różnego rodzaju programów. Zdarzają się równe wpadki, z którymi muszą jak najszybciej sobie poradzić. Małgorzata Rozenek od niespełna roku zasila szeregi "Dzień dobry TVN", gdzie współprowadzi wydania u boku Krzysztofa Skórzyńskiego. Już zdążyła się kilkukrotnie przekonać, że musi uważać na swoje słowa. Ostatnio pomyliła imię ekspertki, a wcześniej miała drobny problem ze scenografią. Tym razem jednak nie było zabawnie. Chodziło o Justynę Kowalczyk, która straciła męża.
18 maja media obiegła niezwykle smutna informacja o tragicznej śmierci męża Justyny Kowalczyk. Kacper Tekieli zmarł tragicznie w wypadku w Aplach. Jego ciało zostało odnalezione następnego dnia. W piątkowym wydaniu "Dzień dobry TVN" Małgorzata Rozenek i Krzysztof Skórzyński połączyli się z Jerzym Natkańskim, który jest uznanym polskim taternikiem, alpinistą i himalaistą. Skomentował te dramatyczne wydarzenia z ostatnich dni. W pewnym momencie prezenterka zwróciła się do eksperta z pytaniem, dotyczącym samopoczucia biegaczki narciarskiej. Zaskoczyła nawet swojego programowego partnera, który natychmiast spojrzał zmieszany w dół. Ich gość z kolei krótko skwitował, że nie ma z nią kontaktu.
Panie Jerzy mamy takie pytanie, które się nasuwa chyba wielu, jak się czuje Justyna, co u niej?- dopytywała Małgorzata Rozenek.
Przy okazji emisji każdego odcinka produkcja "Dzień dobry TVN" publikuje w mediach społecznościowych posty, nawiązujące do tematów wydań. Pod najnowszym z nich wyjątkowo zawrzało. Internauci licznie zaczęli wytykać Małgorzacie Rozenek brak profesjonalizmu i nie kryli oburzenia. "Pytanie Rozenek: Jak się czuje Justyna Kowalczyk? A jak ma się czuć ktoś, kto stracił najbliższą osobę? Poziom żenady sięgnął dna. Nie da się słuchać i oglądać, kiedy niekompetencja i brak profesjonalizmu bije po oczach i uszach.", "Niby taka profesjonalna, wszystko dopięte zawsze na ostatni guzik, a ja się pytam gdzie wyczucie taktu. Co u Justyny? Usłyszałam i zamarłam. Serio? Brak słów. Panie Skórzyński wiele razy pan ratował sytuację. Tu się niestety nie udało." - czytamy.