Wdowa po Grzegorzu Ciechowskim wydała oświadczenie. "Ze zdziwieniem przyjęłam zarzuty"

Anna Skrobiszewska, wdowa po Grzegorzu Ciechowskim, wydała oświadczenie. Kobieta od lat skłócona jest z członkami zespołu Republika o prawa do nazwy grupy. Skrobiszewska nie widzi niczego niewłaściwego w swoim zachowaniu i twierdzi, że jedynie dba o spuściznę po zmarłym mężu. "Z przykrością obserwuję obecny atak medialny na moją osobę" - napisała wdowa po Ciechowskim.

Konflikt o prawa do nazwy zespołu Republika trwa w najlepsze. Wdowa po Grzegorzu Ciechowskim, mając dość kierowanych w jej stronę ataków, postanowiła wystosować obszerne oświadczenie, w którym zaprezentowała swój punkt widzenia. Kobieta nie rozumie problemu, z którą musi się obecnie mierzyć i uważa, że została potraktowana przez wciąż żyjących muzyków w niesprawiedliwy sposób. Przypominamy, że w oświadczeniu członkowie zespołu wspomnieli, że żądania Skrobiszewskiej, "mają charakter wyłudzania i zastraszania".

Zobacz wideo 1983 był wyjątkowym rokiem dla muzyki [MUSIMY O TYM POGADAĆ]

Anna Skrobiszewska nie odpuszcza. Na skutek konfliktu z członkami zespołu Republika wydała kolejne oświadczenie

Zespół Republika zna dziś chyba każdy. Grupa powstała w 1981 roku w Toruniu i niemal natychmiast zjednała sobie sporą rzeszę fanów. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych rozpadła się, aby powrócić ze zdwojoną siłą. Oficjalne rozwiązanie Republiki nastąpiło w 2002 roku na skutek śmierci Grzegorza Ciechowskiego. Od tamtego czasu pozostali jej członkowie koncertują okazjonalnie i mierzą się z trwającym od dłuższego czasu konfliktem z Anną Skrobiszewską - wdową po Grzegorzu Ciechowskim.

Nieporozumienie wynika z tego, iż kobieta w 2016 roku podjęła kroki mające na celu uzyskanie wyłącznych praw do nazwy zespołu. Niedługo później otrzymała w Urzędzie Patentowym prawo do słownego znaku towarowego, a więc zwrotu "Republika". Zgodnie z obowiązującym prawem muzycy chcący wciąż wykorzystywać tę nazwę powinni płacić kobiecie za, jakby nie było, jej własność. Artyści zupełnie się z tym nie zgadzają i to właśnie w tym tkwi problem.

Anna Skrobiszewska dba o spuściznę po zmarłym przed laty mężu. W 2017 roku otrzymała prawo do słownego znaku towarowego, czyli nazwy Republika

Ze zdziwieniem przyjęłam zarzuty dotyczące "przypisania" sobie znaku "Republika" utożsamianego z Grzegorzem Ciechowskim. Jako jedyna spadkobierczyni wszelkich praw po nim z przykrością obserwuję obecny atak medialny na moją osobę i staram się zrozumieć, co jest jego rzeczywistą przyczyną. Ze swojej strony nie dałam ku niemu żadnego powodu - czytamy w wydanym przez Annę Skrobiszewską oświadczeniu.

Kobieta nie widzi w sobie zupełnie żadnej winy i uważa, że postępuje słusznie. Z przytoczonych przez nią słów wywnioskować można, że czuje się ofiarą ataku medialnego. Wielokrotnie podkreślała, że jedyne, na czym jej zależy to opieka nad dorobkiem artystycznym zmarłego w 2001 roku męża. Muzyk odszedł na stole operacyjnym podczas trwającego zabiegu. Wykryto u niego tętniaka serca i niestety nie udało się go uratować. Artysta do dziś nazywany jest legendą polskiego rocka.

Dbam o dobre imię Grzegorza i promuję jego twórczość. Zależy mi, aby utwory były wykonywane przez jak największą rzeszę artystów, na właściwym poziomie artystycznym, oczywiście z poszanowaniem praw, w tym praw autorskich oraz dóbr osobistych. Fakt zgłoszenia znaku do rejestracji jako znaku towarowego jest powszechnie znany od samego momentu zgłoszenia, czyli od 2016 roku. Wiedziały o tym wszystkie osoby interesujące się zespołem Grzegorza Ciechowskiego - dodała w swoim oświadczeniu wdowa po muzyku.

Warto zaznaczyć, że Anna Skrobiszewska już od najmłodszych lat pałała miłością do Grzegorza. W wieku czternastu lat dołączyła do fanklubu kultowego zespołu i chętnie uczestniczyła w dawanych przez grupę koncertach. Do zaręczyn doszło wiele lat później na jednym z amerykańskich lotnisk. Kobieta od razu powiedziała "tak" i trzy tygodnie później była już w ciąży. Szczęście zakochanych przerwała śmierć gwiazdora polskiej sceny muzycznej. We wciąż trwającym konflikcie stronę Skrobiszewskiej trzyma jej syn - Bruno. Mężczyzna uważa, że na jego matka ma rację i powinna być jedyną spadkobierczynią przedwcześnie zmarłego artysty.

Więcej o: