Katarzyna Skrzynecka często krytykowana jest za swój oryginalny styl. Aktorka uwielbia mocny makijaż i kolorowe stroje. Zdaniem krytyków, była jurorka programu "Twoja twarz brzmi znajomo" często dodaje sobie lat nietrafionymi kreacjami. Ostatnio Skrzyneckiej oberwało się natomiast nie za krzykliwy makijaż, a nadmierne wygładzenie zdjęć. Internauci niemal jednogłośnie uznali, że żona Marcina Łopuckiego przesadziła z filtrami do upiększania fotografii. Aferę skomentował mąż gwiazdy.
Marcin Łopucki został zapytany o przerabiane zdjęcia przez reportera portalu Jastrząb Post. Mąż Skrzyneckiej stanął w obronie ukochanej. Przyznał, że wątpi, by jego żona przesadzała z filtrami. Dodał też, że aktorka jest naturalnie piękna, nie potrzebuje więc aplikacji do wygładzania fotografii. Oberwało się za to internautom, którzy nadmiernie interesują się tym tematem.
Raczej nie używa filtrów, retuszu. Ale tak naprawdę to każdy jest dzisiaj recenzentem i nikomu nie można dogodzić. Wszyscy spiskują, tworzą teorie. Każdy tworzy filozofię i chce wywierać wpływ na to, co my robimy. My żyjemy swoim tempem, ze swoim światopoglądem. Nie tworzymy mistyfikacji, żyjemy naturalnie. Nie sądzę, aby moja żona miała potrzebę używania jakichś obróbek zdjęć. Po prostu jest piękna.
Przypomnijmy, że dyskusja wypłynęła po opublikowaniu przez Katarzynę Skrzynecką zdjęcia z Wielkanocy. Aktorka do fotografii pozowała z mężem i córką. Internauci zauważyli, że twarz dziecka jest nadmiernie wygładzona, wygląda niemal jak plastikowa lalka. "Nawet dziecko musi mieć mega filtr?" - czytamy w jednym z komentarzy. Katarzyna Skrzynecka zdaje się jednak nie przejmować tymi uwagami. Podobnie zresztą jak jej mąż, który komentarze o retuszu puszcza mimo uszu.