Doda i Maria Sadowska wspólnie pracowały przy filmie "Dziewczyny z Dubaju", za który zdobyły nagrodę na gali Bestsellerów Empiku. Na scenę została zaproszona tylko reżyserka, jednak postanowiła zawołać Dodę, która była producentką i razem weszły odebrać statuetkę. Po przemówieniu Marii Sadowskiej Rabczewska zapytała prowadzących, Sonię Bohosiewicz i Piotra Trojana, o to, czy również może coś powiedzieć. Zareagowali jednak milczeniem i zrobiło się dość niezręcznie. Sytuację w rozmowie z Plotkiem skomentowała Maria Sadowska.
Maria Sadowska w rozmowie z naszym reporterem Maciejem Lechocińskim powiedziała, że nie chce za bardzo wypowiadać się na ten temat, bo być może chodziło po prostu o ograniczony czas antenowy. Dodała, że zazwyczaj na scenę zapraszani są tylko reżyserzy.
Nie chcę tego komentować, bo nie wiemy, co za tym stało. Być może chodziło o czas antenowy. Rzeczywiście na takich galach nagrody odbierają głównie reżyserzy, nie było przewidziane też wejście producentki.
Sadowska poprosiła jednak Dodę, aby weszła z nią na scenę, bo chciała pokazać solidarność kobiet i podkreślić, że obie odpowiadają za sukces produkcji.
Bardzo chciałam pokazać solidarność kobiet, siostrzeństwo, chciałam pokazać, że zrobiłyśmy ten film razem. To było dla mnie ważne, żeby Dodę jednak zaprosić, bo chciałam pokazać, że my się umiemy dogadać ponad podziałami. Jesteśmy zupełnie różne z Dodą, z zupełnie innych światów artystycznych. W tym naszym show-biznesie istnieje takie stawianie granic, którego ja nie lubię - powiedziała.
Doda jednak nie kryje żalu. W rozmowie z Plotkiem powiedziała, że poczuła się jak niechciany gość.