Udział w "Tańcu z Gwiazdami" może okazać się bardzo lukratywny. W zależności od wynegocjowanego kontraktu celebryci inkasują za odcinek nawet po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Największe stawki w historii show miały otrzymywać m.in. Julia Wieniawa, która rzekomo co tydzień bogaciła się o 30 tys. zł, czy Edyta Górniak, której stan konta po kolejnych live'ach miał zwiększać się aż o 50 tys. zł. W tanecznym show opłaca się więc utrzymać jak najdłużej. Również dlatego, że za wygrany finał, oprócz Kryształowej Kuli, czeka nagroda w postaci dodatkowych 100 tys. zł. Ilona Krawczyńska, która w tym roku wytańczyła sobie główną wygraną, raczej nie przehula zarobionych pieniędzy.
Ostatni odcinek 13. edycji "Tańca z Gwiazdami" został wyemitowany 31 października. Trudno powiedzieć, jakie emocje towarzyszyły wówczas zwyciężczyni, bo mimo niewątpliwego sukcesu Ilona Krawczyńska nie chciała rozmawiać z mediami i tuż po zgarnięciu Kryształowej Kuli ulotniła się z polsatowskiego studia. Za to zachowanie skrytykowała ją nawet sama Iwona Pavlović.
Jeszcze przed finałem Krawczyńska udzieliła jednak komentarza "Faktowi". Celebrytka powiedziała wówczas, że gdyby udało jej się wygrać 100 tys. zł, pieniądze wykorzystałaby, aby spłacić kredyt za mieszkanie.
Gdyby to się udało, to byłabym taka zdroworozsądkowa. Pewnie po części bym sobie spłaciła kredyt za mieszkanie. Przy obecnej inflacji te raty to jest jakiś obłęd, więc myślę, że chociaż to chciałabym zminimalizować - skomentowała.
W "Tańcu z Gwiazdami" nagradzany jest również tancerz, który doprowadził swoją gwiazdę do zwycięstwa. Dostaje on jednak mniej, bo "zaledwie" 50 tys. zł.
Nagroda za finał tanecznego show była inna, gdy format emitowany był na antenie TVN-u. Zwycięzca otrzymywał wówczas od stacji samochód. W historii "Tańca z Gwiazdami" zapisała się Agata Kulesza, która wygrane w programie porsche przekazała na cele charytatywne.