Więcej artykułów ze świata show-biznesu znajdziesz na Gazeta.pl.
W grudniu 2021 roku kilkumiesięczna córka Kasi Tusk zachorowała na COVID-19. Choć dziecko wyzdrowiało, to infekcja, która pojawiła się po chorobie, sprawiła, że konieczna była wizyta w szpitalu. Zarówno dziewczynka, jak i jej mama, święta Bożego Narodzenia spędziły w lecznicy. Dobra wiadomość o tym, że obie wróciły do domu, pojawiła się natomiast w pierwszym tygodniu stycznia. Radość rodziny nie trwała długo.
Kasia Tusk przekazała na Instagramie kolejne niepokojące wieści. Opublikowała zdjęcie z gabinetu lekarskiego i poinformowała, że znów jest w szpitalu. Nie wiadomo jednak, czego dokładnie dotyczy i ile potrwa wizyta.
Czy ten szpitalny koszmar się kiedyś skończy? - napisała wyraźnie zrezygnowana.
Przypomnijmy, że poprzednim razem Kasia Tusk była przekonana, że zdrowie jej córki nie jest zagrożone. Lekarze zapewniali ją, że organizm dziewczynki sam zwalczy infekcję. To okazało się nieprawdą.
Intuicja mamy to jednak najczulsze i najrzetelniejsze badanie diagnostyczne. Kwestia kilkunastu, a może nawet kilku godzin nim doszłoby do sepsy, bo parametry stanu zapalnego były już bardzo niepokojące i pogarszały się dosłownie z chwili na chwilę - pisała.
Bez względu na okoliczności Kasia Tusk może liczyć na wsparcie bliskich. W Boże Narodzenie wspierał ją Donald Tusk. Były premier przychodził pod szpital, by choć przez chwilę zobaczyć córkę i wnuczkę przez okno. Niedawno blogerka pochwaliła się też prezentem za 22 tys. złotych, jaki otrzymała od męża, o czym przeczytasz TUTAJ.