Bądź na bieżąco. Więcej o życiu gwiazd przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Kasia Tusk spędziła sylwestra na oddziale Szpitala Dziecięcego Polanki im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku, gdzie od końca grudnia przebywa razem z kilkumiesięczną córką. Blogerka opublikowała obszerny wpis na Instagramie, w którym wyjaśniła, co dokładnie dolega maluchowi. Jak się okazuje, niewiele brakowało, aby sytuacja skończyła się tragicznie.
Tusk przyznała, że trafiła wraz z córką do szpitala w ostatniej chwili. Choć lekarze na początku ją uspokajali, to matczyna intuicja nie dała za wygraną. Jak się okazało - słusznie.
Trafiłyśmy tutaj podobno w ostatniej chwili, chociaż jeszcze dzień wcześniej uspokajano mnie, że nic nie daje powodów do zmartwienia i po niedawnym zachorowaniu moich dzieci na koronawirusa, mogę już odetchnąć spokojnie. Intuicja mamy to jednak najczulsze i najrzetelniejsze badanie diagnostyczne.
Gwiazda wyznała, że mało brakowało, aby doszło do tragedii. Córka blogerki przeszła przez szereg badań, także po to, aby wykluczyć m.in. zapalenie opon mózgowych.
Kwestia kilkunastu, a może nawet kilku godzin nim doszłoby do sepsy, bo parametry stanu zapalnego były już bardzo niepokojące i pogarszały się dosłownie z chwili na chwilę. Z małego i słabnącego ciałka trzeba było pobrać płyn mózgowo-rdzeniowy, aby wykluczyć zapalenie opon (w trybie pilnym, więc o żadnym znieczuleniu nie było mowy) i zrobić całą serię mniej i bardziej inwazyjnych badań, na których widok chyba każdej mamie robi się słabo.
Jak twierdzi Tusk, organizm jej córki został osłabiony przez chorobę COVID-19, którą niedawno przechodziła. Infekcja bakteryjna córki rozwinęła się przez to w błyskawicznym tempie, nie dając prawie żadnych objawów.
Nikt nie ma wątpliwości, że organizm mojej malutkiej córeczki został osłabiony przez koronawirusa, którego przechodziła chwilę wcześniej. To dlatego infekcja bakteryjna - do której pewnie w ogóle by nie doszło, gdyby nie COVID-19 - rozwinęła się w galopującym tempie, nie dając przy tym prawie żadnych objawów. Niestety poważne infekcje wirusowe często torują drogę bakteriom.
Córce Kasi Tusk życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.