Zofia Merle nie miała szansy na ostatnie pożegnanie męża. "Od pewnego czasu nie wychodzi z domu"

Z końcem ubiegłego roku media donosiły, że zmarł mąż Zofii Merle. Aktorka nie miała jednak szansy na ostatnie, ceremonialne pożegnanie Jana Mayzela. Powód? Nie najlepszy stan zdrowia.

Więcej doniesień o gwiazdach, które ostatnio wycofały się z życia publicznego, znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Jak donosił "Super Express", 19 stycznia zgromadzeni na pogrzebie Jana Mayzela, wzrokiem poszukiwali Zofii Merle. Bezskutecznie, bo aktorka znana m.in. z "Klanu" i "Na dobre i na złe", nie zjawiła się ani w kościele, ani później na cmentarzu. 

Zobacz wideo Jaka gwiazdę chciałaby zagrać Małgorzata Rozenek? Nasze pytanie rozbroiło ją

Zofia Merle musiała odpuścić pogrzeb męża

Jak się okazało, być może Zofia Merle miałaby szansę na uczestnictwo w pogrzebie, gdyby nie fakt, że w jej bloku nie ma udogodnień dla seniorów i osób z niepełnosprawnością w postaci windy. Wiek i problemy chorobowe oczywiście stanowią przeszkodę, jednak przyjaciółka aktorki nie bez powodu wspomniała w rozmowie z "Super Expressem", że to właśnie brak windy przyczynił się do decyzji o rezygnacji z ostatniego pożegnania męża. 

Zosia jest bardzo schorowana i nie mogła być na pogrzebie. Mieszka w bloku bez windy i już od pewnego czasu nie wychodzi z domu, bo nie jest w stanie wejść ani zejść po schodach - przyznała koleżanka Zofii Merle.

Sytuacja aktorki jest o tyle trudna, że dziewięć lat temu przedwcześnie zmarł na nowotwór jej syn, Marcin. Kolejna śmierć - tym razem męża - który opiekował się nią i pomagał, sprawiła, że musi poprosić o pomoc innych bliskich. Mamy nadzieję, że poradzi sobie w tej sytuacji i otrzyma adekwatne do potrzeb wsparcie. 

Zobacz też: Kukulska w szkole wpadła w "złe towarzystwo". Wyznała, że jej były chłopak nie żyje. "Skończył marnie, bo były bardzo grube narkotyki"

Więcej o: