Kilka dni temu Doda poinformowała, że wraz z Marią Sadowską, która reżyserowała film "Dziewczyny z Dubaju", nie mogły wejść do montażowni na zalecane przez dystrybutorów, ostateczne skrócenie filmu. Wyznała, że dowiedziała się jedynie, że to ze względu na prośbę jej byłego partnera, Emila Stępnia. I wtedy się zaczęło. Producent filmowy zaczął wydawać oświadczenia i odpowiadać mediom, a Doda zorganizowała m.in. konferencję w sprawie byłego. Wydała kolejne oświadczenie.
Choć Doda zapowiedziała, że po konsultacji z wszystkimi osobami zaangażowanymi w pracę nad "Dziewczynami z Dubaju", stwierdzono, że trzeba skrócić film, to Emil Stępień ma inne zdanie. W oświadczeniu, które przesłał do naszej redakcji napisał, że "film jest już ukończony i zabezpieczony do dystrybucji w Polsce i poza jej granicami".
Doda, producentka kreatywna filmu, dodała nowy wpis na Instagramie, w którym jeszcze raz podkreśliła, że film nie jest gotowy, a jest w fazie końcowej.
Dzień dobry. Film wciąż jest w fazie końcowej, biorąc pod uwagę wyliczankę od postprodukcji, decyzji do podjęcia równoległy montaż reżyserki, który jest odpowiedzią na zarzuty, że film się dłuży, nie przesunie premiery w czasie, a jest jej prawem i wręcz artystycznym obowiązkiem. Dziś cały dzień mam zapracowany, ale już jutro pakuje się w samolot. Muszę trochę nabrać sił - napisała na Instagramie.
Dodatkowo wypunktowała, jakie jeszcze zmiany trzeba wprowadzić, zanim "Dziewczyny z Dubaju" trafią na ekrany kin.