We wtorek wieczorem Doda zorganizowała na Instagramie konferencję, podczas której odpowiedziała na pytania mediów i fanów. Wszystko przez oświadczenie Emila Stępnia, w którym obraził i poniżył Rabczewską oraz reżyserkę filmu "Dziewczyny z Dubaju", Marię Sadowską. W przesłanej do nas wiadomości stwierdził, że "jak panie chcą się bawić, niech idą do Smyka". Po tych słowach artystka, która jest również dyrektorką kreatywną głośnej produkcji, nie wytrzymała i opowiedziała swoją wersję historii. Nie zabrakło nawiązania do babci artystki, pani Pelagii.
Doda dała podczas live'a do zrozumienia, że stan jej zdrowia został nadszarpnięty przez kłopoty ze Stępniem, co miało poskutkować depresją oraz stanami lękowymi. Mimo że nie ma kontaktu z jeszcze aktualnym mężem, ten wciąż wypisuje do jej mamy, której ponoć wysyła obelgi wobec córki. Jak przyznaje Rabczewska, gdy zagroziła mu, że zgłosi sprawę na policję, ten miał odrzec, że nie ma nic do stracenia. Właśnie dlatego fani artystki zapytali, czy nie boi się o swoje życie oraz najbliższych.
Gwiazda przywołała swoją zmarłą babcię, która zmarła w czerwcu 2018 roku. Zdradziła, że Emil Stępień złożył jej pewną obietnicę. Wszystko wskazuje na to, że jej nie dotrzymał.
Myślę, że moja babcia bardzo nade mną czuwa. I jeżeli Emil mnie słucha, a wiem, że słucha, to dał jej obietnicę na łożu śmierci. Ja nawet przyspieszyłam ślub w kwietniu, żeby ona mogła spokojnie umrzeć, bo odeszła w czerwcu. Na jego miejscu naprawdę nie zasypiałabym, oj nie zasypiałabym, bo będzie moczenie w nocy. A moja babcia potrafi postraszyć.
Dorota Rabczewska może liczyć na fanów. Pod jej postami pojawiły się setki komentarzy, w których internauci wyrażają olbrzymie wsparcie.
Trzymaj się, Doda! Pamiętaj, że twoi fani pójdą za tobą w ogień! Nie będziesz szła sama!
Prawda zawsze zwycięży! Jesteś dobrą osobą i tym razem też dasz radę. Trzymam za ciebie kciuki.
Podoba mi się twoja odwaga! - pisali.
Trzymamy kciuki za szybkie rozwiązanie sporu.