Już w czwartek gala Fryderyki 2021. Czego się spodziewać? Ogłoszenia laureatów najważniejszych nagród muzycznych roku - to planowo, ale i zaskakujących, nieocenzurowanych i często niechcianych przez organizatorów wypowiedzi czy sytuacji. Gala będzie transmitowana na żywo, a widzowie już nie jeden wybuch na fryderykowej scenie widzieli.
Dwa lata temu gala była po raz pierwszy transmitowana przez TVN. I nie wszystko poszło zgodnie z planem, bo ponad połowę nagród, dokładnie 14 na 22 kategorie, rozdano poza wizją. Dotyczyło to m.in. tych związanych z muzyką metalową i hip-hopem. Widzom, czekającym na ogłoszenie laureata nagle serwowana była reklama. Nie byli specjalnie zachwyceni.
Jak to się stało, że wyróżnienia najpopularniejszego gatunku muzycznego w Polsce zostały rozdane w przerwie na reklamy?
Serio? Robią galę i wręczają nagrody w czasie reklam? A podobno miało to być święto muzyki.
Do wpadki na Fryderykach odniosła się sama Natalia Kukulska, nagrodzona wówczas za nowy album.
Tego nie zobaczysz w telewizji! Mareczku, melduję wykonanie zadania. Mamy Fryderyka za nasz album "Szukaj w snach" - napisała Kukulska, odnosząc się do "wybrakowanej" transmisji w telewizji.
Podczas tej samej gali na wielki finał zaplanowany był występ Artura Rojka z zespołem Śląsk. Kiedy prowadząca zapowiedziała ich na scenie, zapadła cisza. Okazało się, że pojawiły się problemy techniczne. Usunięcie usterki zajęło kilka minut. Co robić? Magda Mołek próbowała ratować sytuację, w pewnym momencie spytała publiczności, czy ktoś z nią zatańczy. Wówczas na wysokości zadania stanął Krzysztof Zalewski. Wbiegł na scenę i całkiem nieźle tanecznie się spisał.
O.S.T.R., czyli Adam Ostrowski to jeden z najsławniejszych polskich raperów. Hiphopowa instytucja nad Wisłą. Nawet jeśli nie słyszeliście "Tabasko" czy "Kochana Polsko", to sceniczny pseudonim Ostrowskiego na pewno obił się wam o uszy. Jednak nie wszystkim. Na gali w 2008 roku muzyk wszedł na scenę, by odebrać nagrodę w kategorii "album hip hop/r'n'b" za wydany rok wcześniej "HollyŁódź". Został zapowiedziany jako... "grupa O.S.T.R.".
Maryla Rodowicz w 2008 roku (prawie) otrzymała Fryderyka za całokształt twórczości. A w zasadzie miała otrzymać. Wykonawczyni "Małgośki" stwierdziła bowiem, że jury od lat ją "olewało". Gdy wydawała płyty, nie otrzymywała nominacji. Nie mogła zrozumieć, dlaczego nie była nagradzana wcześniej, na poszczególnych etapach kariery, ale "za całokształt". Rozżalona nie odebrała statuetki.
Odmówiłam przyjęcia Fryderyka za tak zwany całokształt. Wcześniej nigdy nie byłam nominowana, zauważana przez jego kapitułę. Więc nie należy mi się "za całokształt" z ręki tejże kapituły, która mnie olewa, mimo że regularnie, co dwa lata, wydaję płytę, umiem śpiewać. Z dobrymi producentami, z dobrymi autorami, więc jak nie, to niech spadają. To jest obraźliwe, bo co to znaczy "za całokształt", jak już mam "całokształt"? - przyznała w przeprowadzonym rok później wywiadzie dla Polka.pl.
W 99 procentach przemowy po otrzymaniu nagrody są podziękowaniami kierowanymi w stronę rodziny, bliskich, współpracowników. Nie w przypadku Agnieszki Chylińskiej. Młoda i zbuntowana wokalistka w 1997 roku zasłynęła ostrą wypowiedzią w kierunku swoich nauczycieli ze szkoły średniej: "F**k off! Nienawidzę was!" - powiedziała.
Mamy nadzieję, że o tegorocznej gali również będzie głośno. Oczywiście jesteśmy ciekawi, kto otrzyma nagrodę, ale nie obrazimy się, gdy kolejny artysta zbuntuje się i nie przyjdzie albo zaskoczy wypowiedzią. I z pewnością o tym napiszemy.