25. jubileuszowa gala wręczenia Fryderyków odbyła się w sobotę w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. Wydarzenie po raz pierwszy było transmitowane przez TVN. Choć zostało przygotowane z prawdziwą pompą, stacji nie udało się ustrzec od wpadek. Również relacja pozostawia wiele do życzenia.
Choć transmisja odbywała się na żywo, na 22 kategorie aż 14 Fryderyków rozdano poza wizją. Dotyczyło to m.in. kategorii związanych z muzyką metalową i hip hopem. Nie umknęło to widzom, którzy w komentarzach nie kryli oburzenia.
Jak to się stało, że wyróżnienia najpopularniejszego gatunku muzycznego w Polsce zostały rozdane w przerwie na reklamy???
Serio? Robią galę i wręczają nagrody w czasie reklam? A podobno miało to być święto muzyki.
Główną prowadzącą gali była Magda Mołek. Co jakiś czas wspierał ją Rafał Pacześ. Popularny standuper silił się na błyskotliwe żarty, czasem nawet wyśmiewał gwiazdy. Dostało się m.in. Edycie Górniak i Magdzie Gessler. Niestety, zabrakło w nich lekkości i naturalności.
Na wielki finał zaplanowany był występ Artura Rojka z zespołem Śląsk. Kiedy prowadząca zapowiedziała ich występ, na scenie na kilkanaście sekund zapadła cisza. Okazało się, że usunięcie usterki wymaga kilku minut. Mołek prowadziła ratować sytuację, ale dało się wyczuć nerwową atmosferę. W pewnym momencie spytała publiczności, czy ktoś z nią zatańczy.
Niespodziewanie na scenę wbiegł Krzysztof Zalewski, który zaczął improwizować. Przejął też mikrofon i zabawiał publikę. Trzeba przyznać, że wyszło mu to niezwykle naturalnie.
Oglądaliście galę? Jakie macie spostrzeżenia?
AD