Ruch #freeBritney nabrał jeszcze większego znaczenia tuż po szeroko komentowanych w mediach zeznaniach Spears, która 23 czerwca wyznała przed sądem, że jest ofiarą przemocy ze strony członków rodziny, a szczególnie sprawującego nad nią opiekę ojca. Osoby z bliskiego otoczenia gwiazdy w końcu zabrały głos. Przyjaciółka księżniczki popu słyszała, jak James Spears wypomina córce nadwagę i nazywa ją "zdzirą", a gosposia widziała cierpienie i płacz dzieci, które były odbierane Britney.
Opublikowany w "The New Yorker" materiał śledczy Ronana Farrowa i Jii Tolentino wstrząsnął opinią publiczną. Autorzy artykułu rozmawiali z przyjaciółką rodziny Spearsów, Jacqueline Butcher, która podczas wizyty w domu piosenkarki była świadkiem dramatycznej sceny.
Britney zaledwie dwa miesiące po załamaniu nerwowym i związanej z tym hospitalizacji usłyszała od ojca, że musi wrócić na scenę i odpowiednio się do tego przygotować. James Spears zasugerował, że jest gruba, dlatego zorganizuje jej treningi i zapewni opiekę dietetyka.
Jamie zaczął od "kochanie" i myślałam, że powie dalej na przykład: "Kochamy cię, ale potrzebujesz pomocy". Ale powiedział: "Jesteś gruba. Tata załatwi ci dietę, trenera i wrócisz do formy" i dodał: "Widzisz tamten telewizor? Wiesz, co będzie tam za osiem tygodni? To będziesz ty, a oni powiedzą, że wróciłaś" - wspomina Butcher w wywiadzie dla magazynu "The New Yorker".
Matka Britney miała nie tylko nie reagować na krzywdzące słowa męża w kierunku córki, ale jeszcze stawać po jego stronie. Zachęcała piosenkarkę, by była posłuszna ojcu, a wtedy odzyska ograniczone prawa do opieki nad swoimi pociechami.
W kolejnych tygodniach James znęcał się nad Spears. Mówił jej prosto w twarz, że jest zdzirą i straszną matką. A Lynne? Przekonywała: "Bądź posłuszna tatusiowi, a wypuszczą cię" - relacjonuje przyjaciółka gwiazdy.
James Spears zadbał też o to, żeby córka nie utrzymywała kontaktu z przychylnymi jej osobami. Gdy objął nad nią kuratelę, zwolnił personel Britney, w tym ulubioną gosposię, która na co dzień widziała jej cierpienie, ale jednocześnie miłość, którą gwiazda darzyła swoje dzieci.
Dni, w których nie miała ze sobą dzieci, były ciężkie. To było dla niej naprawdę trudne mieć dzieci tylko na kilka godzin. Kiedy musiała się z nimi pożegnać (ja niosłam jedno do samochodu, a ona brała drugie), płakała, a one razem z nią. Britney była dobrą mamą. Nie chciała nigdy skrzywdzić maluchów - ujawnia gosposia w rozmowie z autorami reportażu.
W samych superlatywach na temat Spears wypowiada się również Robin Johnson, prawnik, któremu w 2007 roku przydzielono sprawę Britney i który niegdyś cztery razy w tygodniu odwiedzał wokalistkę w domu.
Nie mogę o niej powiedzieć nic złego. Nie jest niczemu winna. Było tak wiele osób zaangażowanych w jej życie, które spowodowały całe to szaleństwo. To prawdopodobnie jedna z najsmutniejszych spraw, które kiedykolwiek prowadziłem - skwitował.
Czy zeznania świadków przemocy, którą James Spears miał stosować na córce, zostaną uwzględnione w kolejnej rozprawie sądowej? Tego dowiemy się już 14 lipca.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!