Ostatnie chwile Krzysztofa Krawczyka minęły u boku najbliższej mu osoby - żony Ewy. Muzyk, który zmarł niespodziewanie w Poniedziałek Wielkanocny, zdążył tuż przed śmiercią zwrócić się w czuły sposób do ukochanej.
Menedżer artysty, Andrzej Kosmala, ujawnił, jakie słowa padły z ust Krzysztofa Krawczyka tuż przed jego śmiercią. Artysta przebywał w domu, gdzie razem z żoną - Ewą Krawczyk - świętował Wielkanoc. Kiedy w poniedziałek rano miał poczuć się gorzej, jego partnerka niezwłocznie wezwała karetkę. Jak relacjonuje Kosmala w rozmowie dla "Super Expressu", choć z minuty na minutę było coraz gorzej, to zdążył jeszcze w osobisty sposób zwrócić się do ukochanej:
Krzysztof tracił przytomność. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Zdążył jednak pożegnać się z Ewą. Ostatnie słowa, jakie do niej powiedział, to "Moja kochana laleczko".
Krawczyk na polskiej scenie muzycznej był obecny od prawie pięciu dekad. Artysta wydał ponad 100 płyt - studyjnych, koncertowych, jak i kompilacji. Był nazywany "polskim Elvisem Presleyem" i porównywano go nawet do Johnny'ego Casha.
Żona muzyka, Ewa Krawczyk, zaprzeczyła, że Krzysztof Krawczyk zmarł na COVID-19. Powodem jego śmierci miały być choroby współistniejące.
Przypominamy, że pogrzeb Krzysztofa Krawczyka odbędzie się prawdopodobnie pod koniec tego tygodnia. Według tabloidu "Fakt", artysta zostanie pochowany na cmentarzu w Grotnikach pod Łodzią, gdzie mieszkał. Uroczystość prawdopodobnie będzie miała charakter państwowy.