Daniel Olbrychski powstrzymał się od romansu z Beatą Tyszkiewicz. Zdradził, dlaczego. Wspomina też wstydliwą wpadkę z planu

12 listopada do księgarni trafi książka "Beata Tyszkiewicz. Portret Damy". Na jej łamach Daniel Olbrychski zdradził kilka sekretów przyjaźni z aktorką.

Przyjaźń Daniela Olbrychskiego i Beaty Tyszkiewicz trwa od 1965 roku, kiedy poznali się na planie filmu Andrzeja Wajdy "Popioły". Aktorka wcieliła się wówczas w postać księżniczki Elżbiety, a aktor zagrał szlachcica Rafała Olbromskiego.

Przy okazji zbliżającej się premiery książki "Beata Tyszkiewicz. Portret Damy", która trafi do księgarni już 12 listopada, w sieci pojawiły się fragmenty wypowiedzi Daniela Olbrychskiego, który w rozmowie z Anną Augustyn-Protas opowiedział o relacji z aktorką.

Zobacz wideo Z którym reżyserem najlepiej się pracowało Szymonowi Bobrowskiemu? [Popkultura Extra]

Daniel Olbrychski prawie zakochał się w Beacie Tyszkiewicz. Zdradził, dlaczego powstrzymał uczucia

Daniel Olbrychski, choć jego serce na widok Beaty Tyszkiewicz zabiło mocniej, zdecydował się powstrzymać rodzące się w nim uczucie. Wszystko z powodu bliskiej relacji aktorki z Andrzejem Wajdą. Widział, że zanosi się na coś poważnego:

Ten nasz związek zawsze polegał na rodzaju miłości brata i troszeczkę starszej, mądrzejszej siostry. I to trwa do dziś. Choć, przyznaję, na samym początku o mały włos nie rozgorzała moja miłość do Beaty. Musiała jednak zostać powstrzymana. Gdy pracowaliśmy z ekipą "Popiołów", od razu zauważyłem, że iskrzy pomiędzy nią a moim mistrzem Andrzejem. I że nie ma żartów, zanosi się na poważny związek - mówi w rozmowie z Augustyn-Protas.

Aktor na potrzeby książki opowiedział także o dość krępującej sytuacji, która miała miejsce na planie ich wspólnego pierwszego filmu. Beata Tyszkiewicz stanęła na wysokości zadania i pomogła Olbrychskiemu wyjść z tego z twarzą:

Wajda na koniec sceny miłosnej wymyślił taki malarski kadr w buduarze u księżniczki i rozebrał nas do naga. Strasznie się wstydziłem, kładąc się obok kompletnie nagiej, pięknej Beaty. Miałem dwadzieścia lat, a krew nie woda. To było bez dialogu, miałem tylko wynurzyć się zza pięknego nagiego profilu Beaty. Najpierw leżałem na plecach, Beata obok mnie, taka zjawiskowo piękna… W pewnym momencie czuję, że coś się dzieje niedobrego. I słyszę spokojny głos Beaty: "Daneczku, połóż się na brzuchu" - czytamy.

To jednak nie wszystko. Olbrychski wyznał, że do jednej z ról musiał nauczyć się jeździć na motocyklu. Choć nie miał prawa jazdy, zdarzało mu się popisywać umiejętnościami na ulicach Warszawy. Szczególnie dużo odwagi miał w sobie, kiedy za nim siedziała piękna kobieta:

Było to tak: w czasie kręcenia filmu "Wszystko na sprzedaż" po paru lekcjach zacząłem jeździć potężnym motorem Harley-Davidson. Miałem mieć w filmie sceny z motorem. Jeździłem nocami pustymi ulicami Warszawy. Nie miałem żadnego prawa jazdy. Zaczęło mnie to niezwykle kręcić. Jeździłem coraz szybciej i szybciej… Pewnej nocy, z panienką na tylnym siedzeniu, wykonałem ot, coś takiego na moście Poniatowskiego: na sporej szybkości przejechałem między torami, gdy mijały się dwa tramwaje; ja pędziłem między nimi. Pisk zachwyconej dziewczyny wibrował mi w uszach jak ekstaza… - opowiada.

Dzień później Olbrychski postanowił opowiedzieć o tej sytuacji Tyszkiewicz. Takiej reakcji się jednak nie spodziewał:

Następnego dnia pochwaliłem się tym Beatce. Uśmiechnęła się i słodko powiedziała: "Daneczku, uklęknij. A teraz przysięgnij, jak mnie kochasz, że nigdy nie kupisz sobie motoru". Jak zahipnotyzowany złożyłem jej taką przysięgę. I do dnia dzisiejszego miałem wiele wspaniałych aut, ale motoru - nigdy. Może dlatego dożyłem dość późnego wieku. Swoją drogą nie wiem, czy Beata tę scenę "hipnozy" pamięta.

Daniel Olbrychski był blisko nie tylko z Beatą Tyszkiewicz, ale i jej mężem Andrzejem Wajdą. Wzruszającymi słowami opisuje ostatnią rolę powierzoną mu przez reżysera:

Zawsze mówię, że u Andrzeja Wajdy zagrałem jedną trzecią jego wszystkich filmów, czyli trzynaście ról. Po jego śmierci powiedziałem, że czternastej roli już u niego nie zagram, ale ją wypełniam. To jest rola ojca chrzestnego Karoliny. I tę rolę będę starał się grać jak najlepiej do końca swojego życia.

Aktor wyznaje wprost, że jego przyjaciółka jest "jedną z najbardziej niezwykłych osób, jakie istnieją". Od wielu lat są sobie bliscy i mogą liczyć na wzajemne wsparcie. 

W książce o życiu Beaty Tyszkiewicz znajdą się również rozmowy z jej pozostałymi przyjaciółmi. Swoje wspomnienia opowiedział między innymi Krzysztof Zanussi, Juliusz Machulski czy Iwona Pavlović. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.