"Dance, dance, dance" zaczęło się z przytupem. Przypomnijmy - podczas inauguracji drugiego sezonu tanecznego show między jurorką Anną Muchą a uczestniczką Kasią Stankiewicz doszło do słownej przepychanki, która odbiła się szerokiem echem w sieci. Wielu widzów było zdania, że Mucha w swoich złośliwościach posunęła się za daleko. Kolejny odcinek show tylko ich w tym utwierdzi.
Między Anką a Kaśką iskrzy. Podczas nagrań jednego z kolejnych odcinków znów doszło do starcia. Mucha skomentowała jej występ słowami "tańczysz tak, jak ja śpiewam" i demonstracyjnie zaczęła fałszować "Orła Cień". Być może liczyła na pyskówkę, ale Stankiewicz odpowiedziała, że "nie chce się zniżać do jej poziomu" i po prostu zeszła ze sceny - donosi nam osoba związana z produkcją "Dance dance dance".
Co ciekawe, większość uczestników stoi podobno po stronie Stankiewicz.
Produkcja jest oczywiście zachwycona, bo to podnosi oglądalność i generuje ogromne zainteresowanie, natomiast większość ekipy gwiazd i tancerzy jest raczej zniesmaczona zachowaniem Muchy. Ten program miał być w założeniu dobrą zabawą, a nie okazją do wyzłośliwiania się, szczególnie z ust osoby, która z tańcem ma niewiele wspólnego - dodaje nasz informator.
W pierwszym sezonie "Dance, dance, dance" widzów i internautów elektryzował konflikt Ewy Chodakowskiej i Pauliny Krupińskiej, więc być może twórcy show wyczuli zapewniającą rozgłos formułę. Takie pyskówki zachęcają was do oglądania?
WJ