Sebastian Stankiewicz, prywatnie brat Kasi Stankiewicz, w "Uchu prezesa" gra Tomka, syna pani Basi. I choć na koncie ma kilkadziesiąt ról filmowych, to dopiero ta rola zapewniła mu większą popularność. Kuba Wojewódzki w bezpośredni sposób zwrócił mu uwagę, że ma twarz jak kartofel. Aktor zgodził się z tym.
Tak powiedziała na pierwszych zajęciach z prozy moja pani wykładowczyni. "Panie Stankiewicz, pan ma twarz jak kartofel, która nic nie wyraża". I z tą twarzą tak sobie idę przez życie - powiedział refleksyjnie.
Stankiewicz był bardzo uparty. Żeby dostać się do szkoły aktorskiej, zdawał 6 razy.
To trudna sprawa, trzeba mieć odpowiednie warunki, ja miałem krzywy zgryz i dolne zęby na górne mi zachodziły. Nosiłem aparat ortodontyczny i w końcu, gdy go zdjąłem, zacząłem zdawać dalej, do kolejnych etapów. Bardzo chciałem być w Łodzi, w szkole filmowej, niestety nie dało się i mój kolega zaproponował, żebyśmy zdawali na Wydział Lalkarski. Tam były osoby, które nie dostały się gdzie indziej. Tam zdałem - opowiadał.
W tym roku zagrał dużą rolę w filmie "Człowiek z magicznym pudełkiem". Kuba Wojewódzki był ciekaw, czy dzięki tej roli kariera Stankiewicza nabierze rozmachu. I od razu zapytał, czy ten chciałby zagrać u Patryka Vegi.
Najpierw musiałbym przeczytać scenariusz - brzmiała rozsądna odpowiedź.
Po co? - zdziwił się Wojewódzki.
Podstawą dla aktora jest scenariusz... - zaczął tłumaczyć aktor.
Wojewódzki nie zgodził się. I przy okazji wbił Vedze małą szpilę.
U Vegi nie potrzebny jest scenariusz. Tam potrzebne są k*rwy, k*rwy i k*rwy.
Jeśli jest dobry scenariusz i można pogrzebać w roli... - Stankiewicz miał jednak odrębne zdanie.
Być może kiedyś zobaczymy Stankiewicza w którymś z filmów Vegi. Jeżeli nie, to - jak zauważył Wojewódzki - z takim wyglądem mógłby z powodzeniem zagrać Jezusa.
JZ