Pod koniec lipca głośno było o aferze z Moniką Richardson w roli głównej, która po odejściu swojego psa uderzyła w klinikę, która podjęła się próby ratowania jej czworonoga. Podzieliła się m.in. swoimi przemyśleniami dotyczącymi rachunku i uderzyła w lekarzy weterynarii, co odbiło się szerokim echem w mediach. Stwierdziła, że środowisko lekarzy zastosowało wobec niej "kampanię trollingu". "Piszę to do wszystkich tych, którym się wydawało, że weterynaria w tym kraju to jeszcze zawód z powołania. Otwórzcie oczy: chodzi o kasę! Ci ludzie są gotowi przyjść pod mój dom. To zorganizowana szajka, która nie cofnie się przed niczym" - czytamy we wpisie. Na całe zdarzenie zareagowała nawet Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna. Z oficjalnym oświadczeniem możecie zapoznać się tutaj. Swoją reakcję opublikowała w sieci także Karolina Korwin Piotrowska. Dziennikarka właśnie doczekała się reakcji drugiej strony.
Karolina Korwin Piotrowska była jedną z osób, które stanęły w opozycji do Moniki Richardson. Dziennikarka stanęła w obronie lekarzy weterynarii. Powiedziała, że sama ma dwa psy i od lat dba o ich zdrowie. "Nie jestem lekarką, ale uważam, że to, co zrobiła, jest obrzydliwe, bo rozkręciła bezpodstawną nagonkę na ludzi. Ujawniła wizerunek lekarza, dyrektora tej kliniki, napisała rzeczy moim zdanie haniebne" - podkreśliła dziennikarka. Monika Richardson poinformowała za pomocą mediów społecznościowych, że adoptowała pieska. Przy okazji wpisu znowu uderzyła w weterynarzy, odniosła się do oświadczenia Izby Lekarsko-Weterynaryjnej i wspomniała o Korwin Piotrowskiej.
Natomiast wy, Wysoka Izbo Lekarsko-Weterynaryjna, zamiast pastwić się nade mną i moją żałobą, przyjrzyjcie się proszę ponownie nielegalnej Uchwale nr 116/2008/IV KRLW z 12. grudnia 2018 roku, która sprytnie używana jest przez kliniki i gabinety weterynaryjne do utajniania cenników usług, podczas gdy Ustawa o Zakładach Leczniczych dla Zwierząt, na którą uchwała się powołuje, zakazuje wyłącznie reklamy usług weterynaryjnych
- napisała Richardson. W dalszej części publikacji dziennikarka odniosła się do słów Karoliny Korwin Piotrowskiej. "Tak jest wygodniej, prawda? Tym bardziej że zwierzę nie powie nam, jakie leki mu podano i jakie zabiegi wykonano… Koledzy dziennikarze - zainteresujecie się? Czy i w tej sprawie ekspercka opinia Karoliny Korwin-Piotrowskiej wam wystarczy?" - podsumowała.
W sekcji komentarzy pod publikacją Moniki Richardson pojawiły się opinie internautów. Część z nich przyznała, że całkowicie rozumie oburzenie dziennikarki. Nie wszyscy byli jednak tak samo zgodni. "Brawo pani Moniko! Super, że to pani nagłaśnia", "Z widłami na całą weterynarię. Odważnie". Inni staneli po stronie weterynarzy. "Weterynarze to lekarze, wiec powinni zarabiać adekwatnie do poziomu wykształcenia i specjalizacji. Bardzo trudny zawód, ogromna odpowiedzialność, ogromne koszta prowadzenia działalności", "Zgadzam się, że usługi weterynaryjne są bardzo drogie. Rozumiem też, że to jest zawód jak każdy inny" "Robić taką aferę po wydaniu 1500 zł na leczenie to wstyd. Ja co roku wydaję 500 zł na badania krwi, 120 zł na USG. A nie jestem osobą publiczną i zarabiam najniższą krajową. Cenię sobie usługi swojego weterynarza" - czytamy w komentarzach. Zgadzacie się z tymi opiniami?
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!