Donald Trump niedawno po raz kolejny został zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Swoje urzędowanie rozpoczął od kontrowersyjnych decyzji. Zapowiedział też kilka kolejnych. Jednym z jego pomysłów są deportacje "nieudokumentowanych" migrantów. Polityk twierdzi, że osób przebywających w USA bezprawnie są miliony. W związku ze słowami Trumpa rozgorzała dyskusja na temat losów księcia Harry’ego, który jakiś czas temu na stałe przeprowadził się za ocean. Prezydent wyjawił ostatnio, co zamierza zrobić z Sussexami. Jego wypowiedź pod adresem Meghan Markle była bardzo niesmaczna.
Książę Harry i Meghan Markle mogą spać spokojnie. Cytowany przez portal New York Post Donald Trump przyznał bowiem, że nie zamierza deportować młodszego syna króla Karola III. "Nie chcę tego robić. Zostawię go w spokoju" - stwierdził prezydent. Przy okazji polityk pozwolił sobie na wyjątkowo niewybredny komentarz pod adresem Meghan Markle.
Już i tak ma dość problemów z żoną. Jest okropna
- stwierdził Trump. Czyżby w ten sposób chciał odegrać się na ukochanej księcia Harry'ego, która jakiś czas temu nazwała polityka "mizoginem"?
Donald Trump nigdy nie ukrywał, że nie pała szczególną sympatią do Sussexów, a zwłaszcza do Meghan Markle. Kilka lat temu w rozmowie z Piersem Morganem polityk zwiastował rychłe rozstanie pary. Pokusił się nawet o podanie powodu. Według Trumpa to książę miałby zostawić żonę, zaraz po tym, jak zorientuje się, że jest przez nią "wodzony za nos". "Chcę wiedzieć, co się stanie, kiedy Harry zorientuje się, że ma dosyć bycia kierowanym. A może, kiedy zdecyduje, że lubi innego faceta bardziej. Chcę wiedzieć, co się stanie i kiedy to się skończy, Harry wygląda na sponiewieranego. Nigdy nie byłem tego bardziej pewny" - twierdził w 2022 roku. Jak widać, na razie przewidywania prezydenta USA się nie sprawdziły.